Dwa dzisiejsze spotkania rozpoczęły się już o 12.15. W praskiej O2 Arenie Kanadyjczycy łatwo pokonali Austriaków, pokazują doskonałą dyspozycję. Białorusini grający w Ostrawie zagwarantowali sobie awans do ćwierćfinału, dzięki zwycięstwu nad Norwegami. W ćwierćfinale ich rywalami będą reprezentanci ekipy „klonowego liścia”.
Druga „dwucyfrówka” Kanady
Dzięki pokonaniu Austrii, Kanadyjczycy zapewnili sobie pierwsze miejsce w grupie A. Reprezentanci zespołu prowadzonego przez Toda McLeana zgromadzili na swoim koncie komplet punktów. Całkowicie zdominowali swoich rywali, praktycznie we wszystkich aspektach hokejowego rzemiosła. Austriacy spadli do niższej dywizji ponieważ w meczu Francji z Łotwą po dogrywce zwyciężyli „trójkolorowi”.
Czytaj także: MŚ Czechy: Zwycięstwa faworytów, czekamy na półfinały
Dotychczasowy kapitan ekipy „Klonowego Liścia”, największa gwiazda zespołu Sidney Crosby, dostał od trenera dzień wolny,aby mógł się lepiej przygotować do rywalizacji w ćwierćfinałach. Jego miejsce zajął Dan Hamhuis. Hokeista na co dzień występujący w Vancouver Canucs po raz pierwszy zagrał w barwach narodowych z liderką C na piersi. Jak stwierdził: – Miałem ważne zadanie do wypełnienia do nieobecność Sid’a, ale wszyscy mamy nadzieję, że na kolejny mecz będzie już gotowy.
Kanadyjczycy od samego początku przeważali. Imponowali – jak w każdym meczu na tych mistrzostwach – perfekcyjnym rozgrywaniem krążka oraz przygotowanie fizycznym. Na efekty ich postawy nie trzeba było długo czekać. Kilkuminutowy napór bramkę strzeżona przez Starkbauma przyniósł rezultaty już w 6 minucie spotkania. Klasyczne zagranie typu tic-tac-toe, trzy podania i gol. Doskonałą akcję Clauda Giroux i Ryana O’Reillego sfinalizował, kierując krążek do pustej bramki Tyson Barrie. Komentator spotaknia na oficjalnym kanale IIHF podsumował asystę O’ Reillego słowami: Cześć Tyson, masz, zrób to. Te słowa doskonale opisują fenomenalnie rozegraną akcję. Na kolejne trafienie nie trzeba było długo czekać. Po 3 minutach prowadzenie swojego zespołu podwyższył Matt Duchene, także kierując krążek do pustej bramki. Niedokładnie wyprowadzana „gumę” przechwycił na niebieskiej Jake Muzzin i wystrzelił nie zastanawiając się długo. Po drodze tor lotu krążka zmienił Spezza. W tej sytuacji udało się jeszcze skutecznie interweniować austriackiemu goalie, ale przy dobitce Duchene’a był bezradny. Kolejny gol dla ekipy „Klonowego Liścia” padło po bardzo podobnej akcji. Tym razem w rolach głównych wystąpili: Brent Burns oraz Tyler Hall. Pierwszy przechwycił podanie Austriaka. Następnie uderzył z nadgarstka w kierunku bramki, a drugi dotknął ” gumy” nim ta zatrzepotała w siatce. Chwile później dobrą okazje miał Dominique Heinrich, ale przegrał pojedynek sam na sam z Mike’m Smithem. Mogło byc 3:1, a zamiast tego było 4:0. Po kontrze wynik tej tercji na 4:0 ustalił najmłodszy z zespole Aaron Ekblad, który po podaniu Eberle, po raz kolejny znalazł sposób na interweniującego Starkbauma. W końcówce groźną akcje przeprowadzili Austriacy, ale nie potrafili pokonać Mike’a Smitha.
Druga odsłona to wciąż dominacja Kanadyjczyków. W 22 minucie tej tercji na listę strzelców wpisał się Jason Spezza, wykorzystując podanie Matta Duchene’a. Kolejną bramkę dołożył w 36 minucie Jordan Eberle, który po przyjęciu podania od Brenta Burnsa urwał się obrońcom i w sytuacji sam na sam wymanewrował austriackiego goalkeepera.
Na początku trzeciej tercji honorowe trafienie dla zespołu z Europy zdobył Heinrich (42:44). Kanadyjczycy odpowiedzieli na tego gola praktycznie natychmiast. Nathan McKinnon pokonał Starkbauma (42:53), a po 12 sekundach kolejne trafienie dołożyć Spezza. Celowo podałem dokładny czas strzelenia goli, gdyż podobna seria, w której obie ekipy strzeliły 3 gole w ciągu niespełna 25 sek. miała miejsce po raz ostatni w 1975 roku podczas meczu ZSRR i Szwecji. Po tym golu swoją świątynie opuścił austriacki bramkarza, a w jego miejsce wszedł rezerwowy Renne Swette. Nie przeszkodził to jednak Kanadyjczykom w zdobyciu dwóch goli i drugiej w turnieju „dwucyfrówce”. Najpierw Duchene później Spezza ustalili wynik spotkania na 10:1.
Kanadyjczycy zajęli pierwsze miejsce w swojej grupie i w ćwierćfinale zmierzą się z Białorusią. Ekipa „Klonowego Liścia” przez cały turniej gra zdecydowanie lepiej niż przeciwnicy. Skład, który w tym roku udało się skompletować Todowi McLeanowi bez wątpienia pozwala na zdobycie Mistrzostwa Świata. Austriacy w przyszłym sezonie powalczą o powrót do elity m. in. z Polską. Jeszcze nie wiadomo gdzie zostanie rozegrany turniej.
Białoruś awansuje kosztem Słowacji
Białorusini potrzebowali jednego punkty aby zapewnić sobie udział w dalszej fazie rywalizacji. Mimo porażki z Finlandią wciąż to oni a nie Słowacja, przed ostatnią serią spotkań była bliżej wywalczenie awansu do ćwierćfinałów. Oba zespoły rozpoczęły mecz spokojnie, oszczędzając siły na dalszą fazę spotkania. Dopiero w momencie zdobycia pierwszego gola przez Białorusinów mecz się „rozkręcił”. Bramka dla naszych wschodnich sąsiadów padła po doskonale rozegranej przewadze liczebnej. Sergiej Kostitsyn wypatrzył ustawionego na wysokości koła bulikowego Kałużnego. Kapitan reprezentacji Białorusi przyjął krążek i strzałem nad ręką bramkarza dał swojej drużynie prowadzenie. Więcej goli w tej tercji już nie padło. Za to sędziowie nałożyli kilka kar, co wskazywało na mocniejszą rywalizację w kolejnych odsłonach.
W 7. minucie drugiej tercji karę 2+2 za grę wysokim kijem otrzymał Norweg- Alexander Bonsaksen. Ten okres gry w przewadze Białorusini potrafili zamienić na bramkę. Ponownie doskonale rozpracował norweska obronę Sergiej Kostitsyn i z backhandu zagrał do swojego partnera ustawionego po lewej stronie bramkarza. Dimitri Korobov po otrzymaniu podania szybko wystrzelił w kierunku dalszego słupka i pokonał Larsa Haugena. Wkrótce na tablicy wyników widniało już 3:0.Znów podczas gry w przewadze udało się Białorusinom oszukać obronę Norwegów. Ponownie na listę strzelców wpisał się Kostitsyn, tym razem jednak starszy z braci Andriej, przyjął krążek i pięknie wymanewrował bramkarza. Odpowiedź Norwegów była jednak błyskawiczna. Zaledwie 17 sekund 3 gole więcej mieli na swoim koncie podopieczni Dave Lewisa. Mathias Olimp za bramki wypatrzył najeżdżającego przed nią partnera. Patrick Thoresen bez problemów skierował krążek do bramki, dając tym samym swojemu zespołowi pierwszego gola w tym spotkaniu.
Od początku trzeciej tercji Norwegowie starali się zdobyć bramkę kontaktową. Ta sztuka udała mi się w 46 minucie, po strzale Norstebo z linii niebieskiej. „Guma” odbił się od obrońcy i zmyliał Kevina Lalanda. Norwegia rzuciła się do ataku. Podopieczni Roya Johansena stworzyli sobie kilka doskonałych sytuacji do wyrównania. Jednak ani Martinsen, ani Rosseli Olsen nie potrafili pokonać białoruskiego bramkarza.
Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Białorusi 3:2. Tym samym nasi wschodni sąsiedzi zapewnili sobie awans do kolejnej rundy, eliminując z niej Słowację. Teraz podopieczni Dave Lewisa przeniosą się do Pragi na ćwierćfinał z Kanadą. Norwegom mimo ambitnych prób nie udało się zakończyć turnieju zwycięstwem. Starali się, próbowali, jednak świetnie dysponowany tego dnia Kevin Lalande nie pozwolił na to.