– Wyzwolenie obozu w Holiszowie przez oddział partyzancki Polskiego Państwa Podziemnego z formacji Narodowych Sił Zbrojnych zadaje kłam stwierdzeniom propagandy sowieckiej i zadaje kłam stereotypom o Polakach – mówi Karol Wołek, wiceprezes Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych w rozmowie z Karolem Podstawką dla portalu wmeritum.pl.
W tym roku przypada okrągła 70. rocznica heroicznego wymarszu Brygady Świętokrzyskiej NSZ z Polski na Zachód, gdzie połączyła się z armią gen. Pattona. Na terenie Czech w miejscowości Holiszów doszło do pewnego wydarzenia, które udało się tylko Brygadzie Świętokrzyskiej. Co tam się stało?
5 maja 1945 roku Brygada Świętokrzyska Narodowych Sił Zbrojnych wyzwoliła niemiecki obóz koncentracyjny dla kobiet w Holiszowie. Był to jedyny przypadek w historii II wojny światowej, kiedy oddział partyzancki wyzwolił niemiecki obóz koncentracyjny. W dodatku był to oddział Polskiego Państwa Podziemnego z formacji Narodowych Sił Zbrojnych.
W obozie w Holiszowie przetrzymywano 1000 kobiet różnych narodowości: Polki, Żydówki, Czeszki, Francuski, Belgijki, Rumunki i wiele innych. Brygada dostała informację od podziemia czeskiego, że Niemcy zamierzają zlikwidować obóz tuż przed nadejściem 3 armii amerykańskiej gen. Pattona. Już wszystko do tego było przygotowane: kobiety zamknięto w barakach, a pod baraki podłożono substancje łatwopalne. Więźniarki maiły być spalone żywcem.
Brygada w spektakularnej akcji wyzwoliła wszystkie więźniarki przy stratach własnych 2 rannych. Żadna więźniarka nie zginęła w wyniku ataku, a żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych wzięli do niewoli około 200 esesmanów i niemieckich kobiet, które były strażniczkami w obozie.
Poza tym w okolicach Holiszowa Brygada wyzwoliła około 10.000 niewolników przymusowych, których Niemcy zwieźli w te okolice z całej Europy do niewolniczej pracy na rzecz przemysłu niemieckiego. W innych rejonach Niemcy takich niewolników ewakuowali, organizując wielokilometrowe marsze, w których wielu z nich ginęło. Dzięki akcji Brygady Świętokrzyskiej tych ludzi to nie spotkało. Zostali wyzwoleni przez podziemne Wojsko Polskie z formacji Narodowych Sił Zbrojnych.
Wyzwolenie tego obozu zadaje kłam tzw. „czarnej legendzie” NSZ, którą tej formacji zbrojnej przyprawiali komuniści przez cały okres PRL, a z jej pokłosiem spotykamy się często jeszcze i dzisiaj. Dlaczego w czasach gdy Prezydent hucznie obchodzi tzw. „25 lat wolności” wciąż jeszcze funkcjonuje tyle kłamstw na temat Narodowych Sił Zbrojnych?
Jest to pozostałość po propagandzie komunistycznej, która prze 45 lat okupacji sowieckiej była jedynym powszechnym i wtedy legalnym źródłem informacji na ziemiach polskich. Niestety tezy propagandowe wymyślone przez NKWD, a potem KGB w Moskwie były następnie masowo propagowane na ziemiach polskich przez UB, czyli „polskie KGB”, usłużnych dziennikarzy oraz innych kolaborantów współpracujących z reżimem komunistycznym. Dlatego ludzie, którzy wywodzą się z rodzin o słabo rozwiniętej tożsamości, niewielkich tradycjach rodzinnych i niewielkiej wiedzy o historii Polski, byli bardzo podatni na tą propagandę. Stąd nadal u tego typu ludzi można zaobserwować, że powtarzają tezy propagandy sowieckiej. Są one nielogiczne, oderwane od podstawowych faktów historycznych, ale dla ludzi wychowanych w reżimie PRL-u są jedynymi, z którymi mogli się wtedy zapoznać.
Natomiast w sferze stosunków międzynarodowych tezy propagandy sowieckiej były jak najbardziej na rękę Niemcom, którym zależało, by zrzucić z siebie za pomocą propagandy odpowiedzialność za holokaust i niemiecki system obozów koncentracyjnych. Niestety my, Polacy przez 45 lat byliśmy okupowani przez sowietów, na naszych ziemiach stacjonowała Armia Czerwona i nie mogliśmy przemawiać swoim głosem. Nie mieliśmy jak się bronić, gdy pojawiały się stwierdzenia o rzekomej polskiej współodpowiedzialności za holokaust i inne zbrodnie niemieckie. Ten stan trwał zbyt długo, wychowały się całe pokolenia, które nie pamiętają II wojny światowej, a informacje o niej czerpią z narracji historycznej, która coraz bardziej odbiega od podstawowych faktów, choćby, kto z kim walczył i kto z kim współpracował.
Wyzwolenie obozu w Holiszowie przez oddział partyzancki Polskiego Państwa Podziemnego z formacji Narodowych Sił Zbrojnych zadaje kłam stwierdzeniom propagandy sowieckiej i zadaje kłam stereotypom o Polakach, które ugruntowały się na Zachodzie. W naszym interesie jest zrobienie z uroczystości w Holiszowie międzynarodowego wydarzenia na skalę co najmniej europejską, bo sam fakt wyzwolenie niemieckiego obozu koncentracyjnego przez oddział Wojska Polskiego broni dobre imię naszych ojców i dziadków, a tym samym i nasze współcześnie. Mamy prawo być dumni z naszych przodków, bo w czasie ostatniej wojny zachowali się jak trzeba, a teraz my musimy bronić prawdy historycznej o nich.
Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych i środowiska skupione wokół tej organizacji nieustannie prowadzi walkę o prawdę historyczną. W tym roku organizowaliście duży wyjazd do Czech na rocznicę wyzwolenia wspomnianego obozu w Holiszowie. Jak zrodził się pomysł organizacji tego przedsięwzięcia?
Pomysł nie jest nowy. W zasadzie od kilkunastu lat był poruszany w naszym środowisku, ale jeszcze nigdy nie został zrealizowany i to z takim rozmachem jak w tym roku. Poprzednio kończyło się na nie zauważonej wizycie kilku osób ze środowiska skupionego wokół Związku Żołnierzy NSZ na terenie Holiszowa i na tym koniec. W tym roku Fundacja im. Kazimierza Wielkiego w Lublinie, ściśle współpracująca ze Związkiem Żołnierzy NSZ złożyła wniosek do Urzędu do Spraw Kombatantów z propozycją zorganizowania uroczystości międzynarodowych. Miałem nadzieję, że podobnie jak w poprzednich latach wyglądały uroczystości rocznicy bitwy pod Monte Cassino, tak dzięki wsparciu Urzędu zorganizujemy uroczystości wyzwolenia obozu w Holiszowie. Niestety przeliczyłem się. Otrzymaliśmy niewielki procent wnioskowanej kwoty i w Związku Żołnierzy NSZ postanowiliśmy, że ze względu na znaczenie tego wydarzenia dla opinii w świecie o całym narodzie polskim, sami opodatkujemy się, by przeprowadzić uroczystości godnie, a nie tylko symbolicznie. Uważamy, że wyzwolenie obozu w Holiszowie ma obecnie większe znaczenie dla naszej tożsamości i świadomie kształtowanej polskiej polityki historycznej niż bitwa pod Monte Cassino, która w sumie niczego nie zmieniła, a jej znaczenie dla obrony dobrego imienia Polaków fałszywie oskarżanych o współudział w zbrodniach niemieckich jest znikome, w przeciwieństwie do wyzwolenie obozu w Holiszowie.
W sumie było nas w Holiszowie 110 osób. Byliśmy współorganizatorami uroczystości w mieście wojewódzkim Pilznie. Były to uroczystości na skalę europejską: 70. rocznica wyzwolenia przez wojska amerykańskie i jednocześnie uroczystości z okazji otrzymania tytułu „Europejskie miasto kultury” przez miasto Pilzno.
Natomiast w Holiszowie Związek Żołnierzy NSZ i Fundacja im. Kazimierza Wielkiego w Lublinie byli głównymi organizatorami. Cały przebieg uroczystości był zgodny z polskim ceremoniałem woskowym i polską tradycją.
Podobno spotkało Was wiele trudności przy organizacji wyjazdu?
Nie wiem, czy wiele, ale były trudności. Jak się coś robi, to z reguły są jakieś trudności, które trzeba przezwyciężyć. W przypadku uroczystości w Pilznie i Holiszowie nie spodziewaliśmy się, że nie możemy liczyć na jakąkolwiek pomoc ze strony pani ambasador. I to było niemiłe zaskoczenie. Ambasadorem RP w Pradze jest Pani Grażyna Bierut-Bernatowicz, bratanica Bolesława Bieruta, stalinowskiego namiestnika Polski, za którego rządów byli masowo mordowali Żołnierze Wyklęci.
W normalnych warunkach, urzędnicy państwa polskiego, rozumiejący swoje powinności i celowość dbania o dobre imię Polski za granicą nie przepuściliby szansy jaką były jednoczesne trzy uroczystości obywające się w Pilznie i okolicy. W tym samym miejscu i czasie odbywały się uroczystości europejskie „Europejskie Miasto Kultury”, uroczystości czesko-amerykańskie 70. rocznicy wyzwolenia Pilzna i zakończenia II wojny światowej oraz uroczystości polsko-czeskie 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Holiszowie. To była wielka szansa na pozytywną promocję Polski i Polaków. Mogliśmy, wbrew fałszywym stereotypom funkcjonującym na Zachodzie na temat udziału Polski i Polaków w II wojnie światowej, zaprezentować jaki był nasz faktyczny stosunek do holokaustu i niemieckiego systemu obozów koncentracyjnych. Niestety Państwo Polskie zmarnowało tą szansę. Zrobiliśmy to sami, w większości społecznie, za pieniądze z naszych składek. Wielka szkoda, że urzędnicy do obowiązków których należy reprezentacja Polski i Polaków za granicą nie stanęli na wysokości zadania, a zrobiliśmy to my sami, za własne pieniądze. To powinno się zmienić jak najszybciej.
Jak przebiegały uroczystości na miejscu?
Pierwszego dnia wzięliśmy udział w spotkaniu z kombatantami. Za stołem prezydialnym obok kilkunastu kombatantów z USA i 4 Belgów, usiadło 2 naszych kombatantów: płk Jan Podhorski i ppor. Edward Poniewierski. Ten drugi służył w Brygadzie Świętokrzyskiej i przeszedł z nią cały szlak bojowy. Każdy z kombatantów po kolei zabierał głos. Jednak tylko wystąpienie naszego kombatanta Edwarda Poniewierskiego zostało nagrodzone owacjami na stojąco. Wstali też sami kombatanci z USA. Nasz weteran powiedział o polskich motywacjach w czasie wojny, o tym, że dla nas Hitler i Stalin byli takimi samymi wrogami i okupantami, że Polacy z Brygady Świętokrzyskiej walczyli ramię w ramię z żołnierzami amerykańskimi i jako jedyni mieli prawo nosić na swoich mundurach odznaki „Indian Head” 2 Dywizji Piechoty Armii Stanów Zjednoczonych. Na sali było wiele osób ze Stanów Zjednoczonych i wielu państw Unii Europejskiej. Dodatkowo każdy wychodzący z sali dostał od nas ulotkę informującą o udziale Brygady Świętokrzyskiej w wyzwoleniu obozu w Holiszowie i jej współdziałaniu w wojskami amerykańskimi.
Pierwszego dnia rozdaliśmy blisko 10.000 takich ulotek, które przywieźliśmy z Polski, dzięki staraniu Fundacji im. Kazimierza Wielkiego i czasopisma naukowego „Glaukopis”. W sumie przywieźliśmy 20.000 ulotek. Każdy z żołnierzy amerykański służby czynnej, turysta i mieszkaniec Czech , którego spotkaliśmy dostał od nas taką ulotkę. Co ciekawe, nie ma tam zwyczaju wyrzucania otrzymanych ulotek, tylko ludzie zabierali je ze sobą lub przekazywali dalej. W ten sposób nasz zasięg i promocja Polski i osiągnięć naszych przodków w czasie II wojny światowej został zwielokrotniony. Spotkaliśmy się z bardzo dobrym przyjęciem.
Drugiego dnia nasi weterani przejechali w „Konwoju Wolności”. Jest to inicjatywa organizowana od kilkunastu lat przez Miasto Pilzno i ambasadę amerykańską. Przez miasto przejechało ponad 300 jeepów, samochodów ciężarowych, wozów opancerzonych i czołgów amerykańskich z czasów II wojny światowej. Do tego ok. 60 pojazdów współczesnej armii amerykańskiej i czeskiej. W honorowym miejscu konwoju, tuż za wnuczką gen. Pattona siedział nasz kombatant z Narodowych Sił Zbrojnych, a obok niego członek GRH NSZ z Warszawy z wielką flagą narodową Polski. Na ich widok tłumy Czechów wiwatowały, wznosiły okrzyki „Dziękujemy za wyzwolenie” i inne. Nasz udział wywołał fale entuzjazmu u tysięcy ludzi mijanych po drodze.
Po południu udaliśmy się na objazd po miejscach pamięci, gdzie stacjonowała Brygada Świętokrzyska. W każdej miejscowości witał nas sołtys lub burmistrz z mieszkańcami. Mieli już przygotowany sprzęt głośnomówiący. Oprowadzali nas po okolicy i przekazywali relacje z pobytu u nich żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej. Mieliśmy okazję spotykać się z leciwymi świadkami, którzy pamiętali pobyt polskich żołnierzy.
Trzeciego dnia zorganizowaliśmy uroczystości w Holiszowie. Wspólnie ze starostą Holiszowa Jenem Mendrcem i proboszczem ks. Wojciechem Pelowskim ustaliliśmy wszelkie formalności. Ceremonia rozpoczęła się uroczystą Mszą świętą w kościele w Holiszowie. W czasie Mszy przekazaliśmy dar od Związku Żołnierzy NSZ dla kościoła w Holiszowie: kielich mszalny bogato zdobiony symboliką NSZ i polską symboliką narodową. Po Mszy sformowaliśmy kolumnę marszową i ruszyliśmy pod tablicę pamiątkową na miejscu byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego. Na przedzie pochodu szły poczty sztandarowe z GRH NSZ z Warszawy, Wrocławia, Poznania i Szczecina. Na 2 jeepach z czasów II wojny światowej jechali nasi weterani, za nimi jechał na motocyklu ppor. Henryk Atemborski ps. „Pancerny”. Za nim był banner Zarządu Głównego Związku Żołnierzy NSZ. Za bannerem ustawili się pozostali członkowie Związku Żołnierzy NSZ i sympatycy idei NSZ, którzy z nami przyjechali.
Pod tablicą pamiątkową odśpiewaliśmy 2 hymny państwowe: polski i czeski, a po nich wygłoszono okolicznościowe przemówienia. Przemawiali: starosta Holiszowa Jan Mendrec, przedstawiciel Ambasady RP w Pradze, Przedstawiciel Instytutu Polskiego w Pradze, Wiceprezes Zarządu Głównego Związku Żołnierzy NSZ Karol Wołek i historyk Leszek Żebrowski. Następnie Bartłomiej Ilcewicz odczytał Apel Poległych i złożono wieńce pod tablicą. Całość zakończyliśmy Modlitwą NSZ. W uroczystości wzięli udział czescy harcerze i czeskie grupy Rekonstrukcyjne odtwarzające wojska amerykańskie. Przed wyjazdem z Holiszowa społeczność tego miasta pożegnała nas koncertem młodzieży czeskiej w kościele w Holiszowie.
Jak zareagowała ludność czeska na przyjazd dużej grupy Polaków upamiętniających Brygadę Świętokrzyską?
Bardzo pozytywnie. Nie spodziewaliśmy się takiego entuzjazmu, zarówno w mieście wojewódzkim Pilźnie, jak w odwiedzanych miasteczkach i wsiach czekano na nas i witano. Organizowano dla nas poczęstunek i spotkania z najstarszymi mieszkańcami.
Otrzymaliśmy wsparcie od lokalnych parafii, a największe od ks. Wojciecha z parafii w Stankowie, do której przynależy kościół w Holiszowie. Zostaliśmy gościnnie przywitani przez starostę Holiszowa, który wspomógł nas w organizacji uroczystości w Holiszowie.
Wielkie podziękowania należą się Maciejowi Ruczajowi z Instytutu Polskiego w Pradze, który wspomógł nas w organizacji naszego pobytu i był naszym tłumaczem. Naszą tłumaczką i przewodniczą był Andrea Holeckowa, dzięki której nie zgubiliśmy się na miejscu i która była z nami przez cały okres naszego pobytu.
Spotkaliśmy się na miejscu z przyjaznym przyjęciem przez lokalną Polonię, z którą nawiązaliśmy kontakty. Okazało się, że w Republice Czeskiej mamy wielu przyjaciół i ludzi bardzo przychylnych Polakom, którzy chcą przyjeżdżać, żeby upamiętniać tam żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych walczących o suwerenną Polskę.
Dziękuję za rozmowę.