Polski instruktor fitness Artur Ligęska trafił za kratki w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Spędzi tam naprawdę dużo czasu, bo sąd skazał go na dożywocie. Polak się broni, bo twierdzi, że jest niewinny.
Instruktor fitness i ekspert ds zarządzania fitness clubami Artur Ligęska opisał swoją historię, w nagraniu na YouTube. Śledczy oskarżyli go o posiadanie i zażywanie metaamfetaminy.
Polak przekonuje jednak, że jest niewinny. Dodaje, że w jego sprawie jest wiele nieprawidłowości, bo nie przeprowadzono nawet postępowania dowodowego. Co więcej, Ligęska twierdzi, że wyrok zapadł „w pięć sekund”.
Czytaj także: Artur Ligęska na wolności. Był skazany w ZEA na dożywocie
Czytaj także: Biedroń apelował, a Palikot przekaże pieniądze na partię Wiosna
Ligęska opisywał swoją historię w nagraniach na YouTube. „Wyleciałem do Dubaju w październiku 2017 r. Po tym, jak w Polsce zawaliło mi się życie, zdrowie, związek, brutalne odebranie mi firmy i próba zniszczenia mnie. W Emiratach szybko odzyskiwałem siły, wiarę w siebie. Budowałem życie od nowa.” – opowiada.
Szybko jednak jego życie znów legło w ruinie. „Końcem kwietnia, chcąc wylecieć do Europy, nie wypuszczono mnie z Emiratów, mówiąc na lotnisku w Dubaju „wróć do domu i zastanów się”. Tego samego dnia wieczorem, wracając z fitness klubu, zostałem aresztowany pod zarzutem związku z narkotykami. (…) Pod groźbą dwóch lat pozbawienia wolności podpisywałem dokumenty w języku arabskim, którego nie znam, oferując pomoc przy wyjściu z więzienia.” – powiedział Ligęska.
Czytaj także: Wzięli autostopowicza. Ten doprowadził do wypadku
Polak przekonuje, że był przetrzymywany w izolatce. „(…) bez łóżka, bez materaca, bez prysznica. Odizolowany całkowicie od świata. Od pierwszego dnia aresztu notorycznie odmawiane są ważne dla mojego zdrowia leki. Rozprawy w sądzie nie odbywają się pomimo planowanych terminów (…).” – opowiada.
Źr. onet.pl; YouTube