Znany dziennikarz Maksym Łewin nie żyje. Smutną informację przekazał szef biura prezydenta Ukrainy, Andrij Jermak. Mężczyzna zaginął 13 lutego w obwodzie kijowskim i od tego czasu go poszukiwano. Niestety spełnił się najczarniejszy scenariusz.
O śmierci dziennikarza poinformował Jermak. „Zginął zawodowy fotograf i dziennikarz Maks Łewin. Zaginął 13 marca w strefie działań bojowych w obwodzie kijowskim. 1 kwietnia jego ciało znaleziono niedaleko wsi Huta Meżyhirska. Jest mi bardzo smutno, współczuję jego żonie i dzieciom” – napisał na komunikatorze Telegram.
Czytaj także: Informacje o wojskach rosyjskich pod Kijowem. „Niestety, to NIE jest ucieczka”
Później do sprawy odniosła się także ukraińska prokuratura generalna. Z jej komunikatu wynika, że Łewin zginął na skutek ciężkich ran po dwóch postrzałach. Sprawcami mają być rosyjscy żołnierze. Trwa w tej sprawie postępowanie. Wiadomo, że dziennikarz nie nosił przy sobie broni.
Po zaginięciu dziennikarza informowano, że 13 marca miał się on udać się prywatnym samochodem na linię frontu, a następnie pozostawić auto w pobliżu Huty Meżyhirskiej. Okolica, w której znalazł się Łewin, była wówczas obszarem intensywnych działań wojennych.
Czytaj także: Depardieu skrytykował Władimira Putina. Jest odpowiedź Kremla
Współpracował m.in. z agencjami Reuters i Associated Press, a także BBC, turecką korporacją medialną TRT World i ukraińską telewizją internetową Hromadske.
Źr. RMF FM; twitter