Policja w Grecji wyjaśnia sprawę morderstwa 27-letniej Polki. Wciąż nie wiadomo jednak w jakich okolicznościach zginęła dziewczyna oraz kto odpowiada za jej śmierć. Głos zabrała mama Anastazji. Kobieta przyznaje wprost, że ma zastrzeżenia do pracy tamtejszych organów ścigania.
Sprawa zabójstwa 27-letniej Polki na greckiej wyspie Kos w dalszym ciągu jest badana przez greckie służby. Wczoraj pojawiły się pierwsze wyniki badań DNA. Potwierdzono tożsamość dziewczyny. Wcześniej media informowały, że ciało identyfikowała matka dziewczyny, na podstawie pierścionka.
Mama Anastazji postanowiła zabrać głos. Kobieta wprost przyznała, że informacje o pierścionku są nieprawdziwe. – Mi się nie podoba prowadzenie tego śledztwa, to jest dziwna sprawa, podejrzana. Nie byłam na rozpoznaniu ciała, nie widziałam ani córki, ani ciała, ani rzeczy – powiedziała w programie Tlive.
Mama Anastazji: Nie byłam na rozpoznaniu
– Nie byłam na rozpoznaniu. O pierścionku to ja im powiedziałam, że ona miała. W ogóle nawet nie wiem czy to jest moja córka – dodała.
Kobieta zwraca uwagę na sekwencję zdarzeń. – To dla mnie sprawa szyta grubymi nićmi. Córka została zamordowana i uprowadzona. Córka zaczęła wysyłać swojemu partnerowi zrzuty ekranu, on zgłosił to na policję i mieli się tym zająć, ale kazali mu się zgłosić następnego dnia rano na komisariat w mieście Kos, bo oni mieszkali w Marmari – przypomniała.
– Dla mnie to dziwne, że skoro były czynności poszukiwawcze, niby tam były drony i psy, wszystko parę dni temu i jej nikt nie mógł znaleźć, a nagle ona znalazła się w stanie rozkładu? Jak to jest? Dlaczego wcześniej jej nie znaleźli? – pyta retorycznie mama Anastazji.
Strach i przerażenie na greckiej wyspie Kos. Nikt nadal nie może uwierzyć w to, co się wydarzyło, tym bardziej, że w greckich mediach pojawiają się wypowiedzi innych kobiet, którym groziło niebezpieczeństwo ze strony migrantów.#wieszwięcej pic.twitter.com/Hhk28zCHuh
— tvp.info ?? (@tvp_info) June 22, 2023