Europoseł Michał Boni, który zajmował się organizacją pogrzebów ofiar katastrofy smoleńskiej, wypowiedział się na temat ostatnich doniesień prokuratury. „Trzeba powiedzieć ‘przepraszam’ za to, jaka była skala pomyłek” – stwierdził w Radiu TOK FM. Polityk kończył rozmowę ze łzami w oczach.
„Trzeba powiedzieć ‘przepraszam’ za to, jaka była skala pomyłek. Większość rzeczy była wykonywana przez Rosjan, myśmy tam byli gośćmi. Przepisy mówią wyraźnie, kto za co odpowiada” – tłumaczy Boni, który był członkiem Międzyresortowego Zespołu ds. koordynacji działań podejmowanych w związku z tragicznym wypadkiem lotniczym po Smoleńskiem.
Europoseł dodał również, że najprawdopodobniej pogrzeby odbyły się za szybko i to być może przyczyniło się do wstrząsających wyników ekshumacji. Niemniej jednak, nie była to wina władz, ile ogólnej sytuacji jaka panowała w tym czasie. Jedno zdaniem trudno było namawiać rodziny ofiar do wstrzymania się z pogrzebami.
Boni odniósł się także do Jarosława Kaczyńskiego. Polityk przypomina, że prezes PiS – poprzez Jacka Sasina – poprosił o otwarcie trumny swojego brata (w nocy z 12 na 13 kwietnia). Odbyło się to asyście prokuratury i Inspekcji Sanitarnej, z zachowaniem niezbędnych procedur. „Jarosław widział to ciało i nie było żadnych sugestii” – podkreślił Boni, odnosząc się do odkrycia podczas ekshumacji szczątek innych osób w trumnie Lecha Kaczyńskiego.
Boni ze łzami w oczach: Wykonując zadania w IV 2010 r. byliśmy urzędnikami, ale i ludźmi, przyjaciółmi ofiar https://t.co/A7PbM3mRdg #tokfm
— Radio TOK FM (@Radio_TOK_FM) June 2, 2017
„To wraca w snach, to wraca w dramatach. To nie jest takim… to nie są takie sprawy, nad którymi można przejść tak sobie, tak. Bo myśmy wtedy, wykonując te zadania, nie byli tylko urzędnikami, tylko byliśmy także ludźmi i przyjaciółmi wielu osób, które zginęły.” – powiedział na antenie TOK FM wyraźnie wzruszony Michał Boni.
W podobnym tonie wypowiadał się później w programie Radia Zet. Poruszył jeszcze raz kwestię współpracy z Rosjanami i to ich, w głównej mierze, obarczył winą za obecny stan rzeczy. Większość czynności wykonywali bowiem rosyjscy prokuratorzy i eksperci.
„Trzeba też pytać, po pierwsze, nie Ewę Kopacz, bo ona wykonała olbrzymią pracę pomagania rodzinom tam i pilnowania wielu drobnych rzeczy. (…) Trzeba pytać prokuratorów, którzy tam byli, trzeba pytać Rosjan, dlaczego, mimo dostarczenia przez polskie służby materiału genetycznego, nie zostało wszystko zrobione poprawnie. (…) Myśmy tam byli gośćmi” – powiedział.