Artur Witkowski przez osiem lat koordynował przebudowy domów w programie „Nasz nowy dom”. Był uwielbiany przez widzów. Niestety ze względu na problemy zdrowotne musiał opuścić program. W rozmowie z serwisem Wirtualna Polska ujawnił kulisy swojego odejścia.
„Nasz nowy dom” to produkcja telewizji Polsat uwielbiana przez widzów. Artur Witkowski przez osiem lat był jej, poza Katarzyną Dowbor, główną twarzą. Koordynował od strony technicznej przebudowy domów, do których wprowadzali się bohaterowie programu.
Niestety, ze względu na problemy zdrowotne, a konkretnie porażenie nerwu twarzy musiał rozstać się z ekipą „Nasz nowy dom”. – Dziękujemy Arturowi za 8 wspólnych lat! Za wspaniałą współpracę, zaangażowanie, serce włożone w każdy remont i poczucie humoru – napisano wówczas na oficjalnym profilu programu.
Sam zainteresowany niedługo później zdradził przyczynę odejścia. – Tak, trafiony zatopiony. Przewiało, a potem zapalenie ucha i porażenie nerwu twarzy. Wlekło się pół roku, ale już jest prawie ok. Pozdrawiam serdecznie – napisał wtedy.
„Nasz nowy dom”. Artur Witkowski ujawnia kulisy odejścia z programu
W rozmowie z serwisem Wirtualna Polska Artur Witkowski ujawnił kulisy swojego odejścia z programu. Mężczyzna przyznał, że udział w programie był dla niego kapitalną przygodą.
– To jest naprawdę fajny program i świetna przygoda. Pomaganie to super sprawa. Uwielbiałem radość tych rodzin. Często nie byłem w stanie zobaczyć na żywo ich reakcji, ale Kasia nam wszystko opowiadała. Ale z drugiej strony zdrowie i rodzina są najważniejsi. Miałem porażenie nerwu twarzowego i sparaliżowaną połowę twarzy. Byłem w bardzo kiepskim stanie psychicznym – powiedział.
Witkowski ujawnił także swój stan zdrowia. Przyznał, że dziś czuje się już lepiej. – Choroba cofnęła się o około 80 proc., ale nie jest to jeszcze stan sprzed porażenia. Na początku wstydziłem się wyjść z domu, nie miałem chęci rozmawiać z ludźmi, zasłaniałem twarz maseczką. Pomogła mi rodzina, przyjaciele, ale też fani. Bardzo martwili się o mnie, pytali jak się czuję. Wiele osób opowiedziało, że przechodziło przez to samo. Zawdzięczam im bardzo wiele – powiedział.