Niemcy wpadli w panikę i masowo rzucili się do sklepów po drewno opałowe i piece. Firmy nie spodziewały się jednak aż tak masowego zainteresowania. Czas oczekiwania na montaż wydłużył się teraz nawet do roku, zatem większość zainteresowanych nie zdąży przed zimą.
Informujący o sprawie Polsat News zwraca uwagę, że to nie pierwsza sytuacja w ostatnim czasie, gdy Niemcy wpadają w panikę. Na początku pandemii koronawirusa ze sklepów zniknął papier toaletowy i drożdże.
Czytaj także: Centaurus już w Europie. Lekarze ostrzegają
Dwa lata później w związku z trwającą na Ukrainie wojną, wybuchł bum na drewno opałowe i piece. Niemcy wpadli w panikę i masowo chcą montować w domach dodatkowe źródło ogrzewania. Jednak producenci nie spodziewali się tak wielkiego zainteresowania. Terminy montaży znacznie się wydłużyły.
„Na ten moment klienci muszą czekać co najmniej trzy miesiące zanim firma w ogóle odpowie. Dopiero po tym czasie wykonawca będzie mógł przedstawić odpowiednią ofertę i przyjąć zamówienie” – mówił cytowany przez portal T-online, Frank Ebisch, rzecznik prasowy Niemieckiego Związku Instalacji Sanitarnych, Ogrzewania i Klimatyzacji (ZVSHK). Jak dodał, w niektórych przypadkach czas oczekiwania jest jeszcze dłuższy, nawet do roku.
Czytaj także: Używane Abramsy trafią do Polski, ale trzeba za nie zapłacić. Potwierdza szef MON
Niemcy rzucili się również na drewno opałowe. „Rynek został wymieciony do czysta” – komentuje Klaus Egly, przewodniczący Niemieckiego Stowarzyszenia Drewna Opałowego, cytowany przez Polsat News. „Trzeba mieć szczęście, żeby teraz trafić na dostępny opał” – dodał.
„Niemcy boją się, że w zimie ogrzewanie będzie wyłączone. Jest panika” – komentuje Egly.
Źr. Polsat News