Spore rozczarowanie i szok przeżyli niemieccy turyści, którzy wybierali się do Polski, na koncert Taylor Swift. Ich sprawę opisuje dziennik „Bild”.
Grupa Niemców wyruszyła autobusem Flixbusa z dworca autobusowego w Charlottenburgu. Turyści mieli jechać na koncert Taylor Swift, która niedawno gościła w stolicy Polski – Warszawie. „Bild” podaje jednak, że dla części turystów podróż zakończyła się fatalnie.
Niemiecki tabloid informuje, że gdy w autobusie zepsuła się toaleta kierowca postanowił zjechać na postój. Zatrzymał się na jednym z punktów obsługi pasażerów przy autostradzie – w miejscowości Ruszków Pierwszy. Tam podróżni mieli usłyszeć, po polsku, że mają 10 minut czasu na załatwienie swoich potrzeb.
Niestety, według turystów kierowca słowa nie dotrzymał, ponieważ miał odjechać z postoju już… po 5 minutach. Na stacji nadal zostało 13 osób, których rzeczy pozostały wewnątrz pojazdu.
Dramat Niemców. Jechali do Polski na koncert
– Autobus nie był na postoju dłużej niż pięć minut. Odjechał bez ostrzeżenia. Wszystkie moje rzeczy nadal były w środku: laptop, dokumenty identyfikacyjne i ubrania – powiedziała jedna z pasażerek w rozmowie z „Bildem”.
Inna turystka przekazała z kolei, że próbowała się kontaktować z infolinią Flixbusa. Ci, jak twierdzi, nie byli pomocni i kazali jej „udać się na przystanek do oddalonej o 80 kilometrów Łodzi”. Ostatecznie cztery osoby dojechały do Warszawy z jednym z kierowców, które zabrał je z postoju, natomiast reszta wybrała… autostop.
Cała grupa dotarła na miejsce na kilka minut przed przyjazdem autokaru. Rzeczy w pojeździe pozostały nietknięte. – Kierowca autobusu tylko głupio się uśmiechnął i nie przeprosił – mówią turystki w rozmowie z „Bildem”. Dziennikarze tabloidu podają, że do momentu publikacji artykułu dziennikarze „Flixbusa” nie odnieśli się do sprawy.