Niecodzienna sytuacja podczas debaty w TVP przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Uczestnicy raczej się tego nie spodziewali.
Za nami ostatnia debata przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Zorganizowała ją stacja TVP Info. Na zakończenie dyskusji z udziałem przedstawicieli komitetów wyborczych doszło jednak do niecodziennej sytuacji.
W roli głównej wystąpiły prowadzące, które nagle zaczęły mówić w języku angielskim zwracając się przy tym do uczestników. Jako pierwszy głos w tym języku zabrał Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej, który płynnie posługiwał się językiem Shakespeare’a.
Nagle do rozmowy wtrącił się jednak Stanisław Żółtek z partii Polexit, który zapytał „czy na pewno jesteśmy w Polsce?” dając tym samym do zrozumienia, że nie powinniśmy prowadzić debaty w języku angielskim będąc w Polsce. Prowadzące kontrowały, że język angielski jest obowiązujący w Unii Europejskiej i Parlamencie Europejskim na równi z językami ojczystymi.
Z Żółtkiem zgodziła się też Beata Szydło, która podkreśliła, że język polski ma taką samą wagę, jak język angielski i nie powinno się umniejszać jego wagi. Zresztą, zobaczcie Państwo sami:
Hahahahahahahaha
— PapJeż p0lak 🇻🇦🇵🇱 (@MurzynfrogXXX) June 5, 2024
Wyłączyłem za wcześnie i tego nie widziałem
Co to jest? XDpic.twitter.com/z0jD3th30r