Ukraiński serwis tsn.ua odnalazł zapiski jednego z rosyjskich żołnierzy, który trafił na front wojny na Ukrainie. Dziennikarze opublikowali ich treść. W sieci dostępny jest też materiał wideo.
Pamiętnik ma dziewięć stron. Rosyjski żołnierz opisał na nich przebieg walk podczas wojny na Ukrainie. Mężczyzna, jak można wyczytać w pamiętniku, zaczął notować swoje przemyślenia pod koniec marca. Z treści wynika jednak, że na front trafił na samym początku działań wojennych zainicjowanych przez Rosję.
– Przygotujcie sprzęt, zaopatrzcie się w amunicję (amunicja, granatniki), o północy kolumna ruszy przez granicę. Przygotowaliśmy mundury, spakowaliśmy plecaki, dopasowaliśmy zbroje z żartobliwym pozdrowieniem „Happy Holidays” – opisuje moment, w którym on i inni rosyjscy żołnierze wkroczyli na terytorium Ukrainy.
Mężczyzna opisuje również, jak nieprofesjonalnie zachowywali się jego koledzy po fachu, którzy… mieli ostrzelać swoje wojsko. – Stacjonowaliśmy w jakiejś wiosce, dość bogatej zresztą. Następnego lub tego samego dnia wykryto pierwszego drona, „ptaka”, jak go tu nazywają. Próbowali go zestrzelić wyciszoną bronią, a kretyni, którzy służyli dopiero od 3-4 miesięcy, wpadli w szał i myśleli, że wróg zaatakował. Zaczęli masowo strzelać do własnych ludzi. Mój towarzysz Efim dostał kulę w szyję lub policzek – czytamy.
Pamiętnik rosyjskiego żołnierza. Mężczyzna pisze o „krwawej nocy”
W dalszej części pamiętnika mamy również jeden z najbardziej dramatycznych opisów. Rosyjski żołnierz opisuje bowiem „krwawą noc”, czyli atak na Charków. – Boże, to była straszna, ale bardzo piękna noc. W zasięgu wzroku widziałem ogromny pas domów aż do wieżowców Charkowa. Tej nocy wszystko było zalane ogniem „gradówek”, w zasięgu widziałem wszystko płonące, był to po prostu ogromny pas płonących wiosek – napisał.
– Niebo przez całą noc było krwistoczerwone. (…) Było to straszne, ale tak piękne, że zapamiętam to do końca życia. Zaznaczyłem to w swojej pamięci jako „Krwawą Noc” – dodał żołnierz, który w dalszej części opisywał m.in., jak wspólnie z kolegami plądrowali piwniczkę z alkoholem. Żołnierze pili m.in. 20-letnią brandy, na którą – co podkreślał wojskowy – w cywilu nigdy nie mógłby sobie pozwolić.
– Była też 20-letnia brandy — super, tego oczywiście nie da się pić w cywilu, kosztuje jedną pensję, jeśli nie dwie – napisał.