Ojciec Ewy Tylman bardzo emocjonalnie przyjął dzisiejszy wyrok poznańskiego sądu, który uniewinnił Adama Z. W rozmowie z dziennikarzami nie krył emocji i zapewniał, że spodziewał się innego rozstrzygnięcia.
Sąd w Poznaniu ogłosił dzisiaj wyrok w głośnej sprawie śmierci Ewy Tylman. Sąd orzekł, że główny podejrzany Adam Z. nie zabił Ewy Tylman i uniewinnił go od zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Wyrok nie jest prawomocny.
Ojciec Ewy Tylman, Andrzej Tylman zareagował bardzo emocjonalnie po ogłoszeniu wyroku. W rozmowie z dziennikarzami nie brakowało emocji, ani mocnych słów.
Jeszcze na sali sądowej mężczyzna zaczął krzyczeć do oskarżonego. „Masz ostatnią szansę powiedzieć co się tam stało. Co siedzisz i nic nie mówisz?” – pytał nerwowo. Ostatecznie sąd poprosił go o opuszczenie sali. Na tym nie koniec, bo Andrzej Tylman kontynuował na korytarzu w rozmowie z dziennikarzami.
„Ta sprawa miała nie ujrzeć światła dziennego. Zabito mi dziecko i mówi się tutaj, że jest ktoś niewinny. Nie ma sprawiedliwości w tym kraju i nie będzie nigdy. Nie mam dziecka, a uniewinnia się tego, który z nią szedł i prowadził ją na szafot.” – grzmiał ojciec Ewy Tylman po wyjściu z sali sądowej.
Czytaj także: Kaczyński chce wspólnej deklaracji Kukiz’15 i KE ws. euro. Opublikowano dokument
„To jest porażka tego kraju. Nie ma sprawiedliwości w Polsce. – mówił. „Sama nie wpadła i tyle. Co zrobił z nami sąd? Sami widzicie, co z tym krajem się dzieje.” – dodał.
„Jakich dowodów nie ma? Przez 2 lata tutaj przyjeżdżaliśmy, żeby to usłyszeć? Jak tak można robić? Pogłaszczcie go jeszcze. Ja nie wiem, co zrobiła prokuratura. Nie ma sprawiedliwości w Polsce.” – powiedział ojciec Ewy Tylman.
Sprawa Ewy Tylman
Przypomnijmy, Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 r. Po raz ostatni jej postać zarejestrowały kamery monitoringu w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. około godziny 3.20 w okolicach ul. Mostowej, przed mostem Rocha. Po imprezie wracała do domu z Adamem Z.
Dopiero w lipcu 2016 r. z Warty wyłowiono jej ciało. Głównym podejrzanym w sprawie stał się Adam Z. Zdaniem prokuratury, mężczyzna zepchnął Ewę Tylman ze skarpy, a następnie wrzucił ją do rzeki.
Adam Z. początkowo przed policjantami przyznał się do winy. Jednak podczas procesu przed sądem odwołał wcześniejsze zeznania, bo twierdził, że do ich złożenia zmusili go policjanci. Zarzucane Adamowi Z. przez prokuraturę zabójstwo z zamiarem ewentualnym zagrożone jest karą do 25 lat więzienia lub dożywociem.
Źr. rmf24.pl