Jak donosi serwis fakt24.pl, Paweł Bejda domaga się wprowadzenia obowiązkowych badań psychiatrycznych dla kandydatów na posłów. – Skoro wiemy, jak niebezpieczny może być niezrównoważony kierowca, to ile szkód może narobić poseł czy minister? – zauważa polityk PSL.
Prawo i Sprawiedliwość ma zamiar przeforsować zmiany w ordynacji wyborczej i m.in. ograniczyć kadencyjność włodarzy miast. W związku z propozycją rządu, poseł Bejda wpadł na pomysł, by rozszerzyć zakres rewolucji przepisów. – Jest oczywiste, że parlamentarzystami nie powinny być osoby zaburzone, a co dopiero choroby psychiczne – argumentuje polityk. Bejda chce by badania były obowiązkowe i przeprowadzone przez niezależne komisje lekarskie, jeszcze przed złożeniem przez posłów ślubowania.
Badania psychiatryczne są obowiązkowe m.in. dla zawodowych kierowców czy policjantów. Styczność z tą pierwszą grupą zaowocowała pomysłem rozszerzenia skali o kolejną grupę zawodową – posłów. Bejda przez kilka lat był dyrektorem w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Skierniewicach. – Kiedy podchodzący do egzaminu zachowywał się dziwnie, nigdy nie zawahałem się przed wysłaniem go na badania – mówił w rozmowie z portalem fakt24.pl. – Trzeba mieć trochę wyobraźni. Skoro wiemy, jak niebezpieczny może być niezrównoważony kierowca, to ile szkód może narobić poseł czy minister? – dodaje.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Jednak nie wszyscy są przekonani do propozycji posła PSL. Stanisław Pięta z PiS uważa, że pomysł ten „nie wydaje się poważny”. – Zgłoszenie go przez polityka zanikającej formacji, jaką jest PSL, wskazuje na to, że chcą tylko zyskać medialny rozgłos – uważa poseł i wskazuje na potencjalne zagrożenia. – Wydaje mi się, że za pośrednictwem niektórych lekarzy, kontrolowanych przez służby specjalne, można by utrącać niewygodnych polityków – argumentuje.