Tomasz Lis opublikował na Facebooku list, w którym zwrócił się do Władysława Kosiniaka-Kamysza. Redaktor Naczelny „Newsweek Polska” chce namówić szefa PSL na udział w szerokiej koalicji ugrupowań opozycyjnych.
Jesienne wybory parlamentarne zbliżają się wielkimi krokami. W dalszym ciągu nie wiadomo, w jakim kształcie wystartuje opozycja. Wydaje się jednak, że format szerokiego bloku, zrzeszającego większość partii opozycyjnych w Polsce, staje się nierealny. Złożyło się na to wiele czynników, choćby porażka Koalicji Europejskiej w wyborach europarlamentarnych.
Szerokie porozumienie opozycji blokuje obecnie Polskie Stronnictwo Ludowe. Czołowi politycy tej formacji akcentują potrzebę zwrócenia się do konserwatywnego wyborcy, to z kolei automatycznie wyklucza koalicję z partiami lewicowymi, takimi jak choćby Sojusz Lewicy Demokratycznej.
Czytaj także: PSL nie chce koalicji z SLD. Stanowcze słowa Tomasza Lisa
Nie chcemy iść z lewicą na jednej liście, nie możemy iść, bo my tracimy wyborców i lewica traci wyborców. Lewica nie może być tak światopoglądowo wyrazista – tłumaczył Władysław Kosiniak-Kamysz na antenie Polsat News. Słowa lidera ludowców najlepiej oddają obecne nastawienie w PSL.
Tomasz Lis apeluje na Kosiniaka-Kamysza
Tomasz Lis postanowił osobiście zaapelować do szefa PSL i wpłynąć na jego decyzję.
„Szanowny Panie Prezesie. Jest Pan człowiekiem wykształconym, inteligentnym i odpowiedzialnym. W każdym razie Pana kilkuletnia działalność publiczna zdaje się na to wskazywać. No i jest Pan z wykształcenia lekarzem. A to oznacza, jak rozumiem, wierność przyrzeczeniu, że najważniejsze jest to, by nie szkodzić. Mam wrażenie, że sprzeniewierza się Pan temu, narażając na szwank wartość, która powinna być dla nas wszystkich najważniejsza – przyszłość Polski” – pisze Lis.
Dalej dziennikarz podkreśla, że żadne różnice programowe nie uzasadniają samodzielnego startu PSL-u w wyborach.
„Pan nie jest przecież hazardzistą. Za trzy miesiące Polska może na dekadę albo więcej stracić szanse na normalność, PSL wylądować poza parlamentem, a Pan poza polityką. Ani stołek lidera PSL- u ani nic innego nie jest warte tego, by ryzykować los Polski. Wiem, ma Pan zawód, do którego może Pan wrócić, ale w razie przytłaczającego zwycięstwa PiS- u, Polska do stanu normalnej demokracji może wracać bardzo, bardzo długo. Naprawdę, nie warto ryzykować. Zostało 48 godzin. Jeszcze nie jest za późno, miejsce PSL- u jest po stronie zjednoczonej opozycji, które to hasło sam Pan tyle razy publicznie skandował. „Tym, którzy żywią i bronią, chłopom polskim, szczęść Boże”. Obronić ją możecie tylko razem z innymi. Tylko razem z innymi” – podsumował Lis.
Źródło: Facebook.com, wMeritum.pl