Prezydent USA, zgodnie z obietnicami z kampanii wyborczej, wycofał się z paryskiego porozumienia klimatycznego. Decyzja budzi skrajne emocje, szczególnie po stronie zwolenników dotychczasowej polityki klimatycznej, zapoczątkowanej przez Baracka Obamę.
„Poczynając od dzisiaj USA zaprzestaną implementacji porozumień paryskich” – stwierdził Trump. Zdaniem prezydenta USA, jego decyzja jest podyktowana troską o gospodarkę, o amerykańskich pracowników. Realizacja postanowień wiązałaby się bowiem z redukcją zatrudnienia w niektórych branżach, a także ograniczeniem produkcji.
Trump zaznacza również, że program ograniczenia gazów cieplarnianych oparty na paryskich ustaleniach, byłby zbyt kosztowny dla gospodarki amerykańskiej. Dodaje jednak, że w przyszłości będzie się starał o „lepsze porozumienie”, którego „warunki będą uczciwe dla USA”. Problemem może okazać się jednak niechęć do zmiany warunków, którą sygnalizowali już wcześniej przywódcy Niemiec, Francji i Włoch.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Decyzja Donalda Trumpa spotkała się z krytyką nie tylko państw zaangażowanych w porozumeinie paryskie, ale również w USA. Wśród nich znalazła się agencja Bloomberg, która w ostrych słowach skomentowała ostatnią decyzję prezydenta. Zdaniem redakcji, USA rządzone przez Donalda Trumpa tracą pozycję międzynarodowego lidera, są modelowym przykładem nieodpowiedzialności.
Bloomberg podkreśla również, że obecne władze demontują Plan Czystej Energii (Clean Power Plan), skonstruowany przez Baracka Obamę, który m.in. w kompleksowy sposób miał ograniczyć emisję gazów cieplarnianych o około 25 proc. (w relacji do 2005 roku). Byłoby to o ponad 1/5 więcej niż założenia z porozumienia klimatycznego z Paryża.
Zdaniem komentatorów agencji, decyzja o wycofaniu się z porozumienia klimatycznego, pokazuje, że Trump kłamał, zobowiązując się zarządzać krajem tak jak zarządza się przedsiębiorstwem. Każdy odpowiedzialny szef, postawiony w obliczu zagrożenia „egzystencjalnego”, podjąłby odpowiednie kroki, aby zażegnać to ryzyko.
Współpracownicy prezydenta mają inny pogląd na ten temat, ich zdaniem realizacja porozumień paryskich w takim kształcie jak obecnie, byłaby dla USA niezwykle kosztowna. Amerykańska gospodarka musiałaby się liczyć z utratą milionów miejsc pracy, a straty w PKB liczyłoby się w miliardach dolarów. Stąd też decyzja o wycofaniu się z porozumienia, która ma spowodować wzrost zatrudnienia i przyspieszyć rozwój gospodarki.