Rafał Trzaskowski usłyszał trudne pytanie od dziennikarza „Rzeczpospolitej” Jacka Nizinkiewicza. „Deklarował pan, że nie zamierza kandydować w wyborach prezydenckich, bo umówił się z warszawiakami, że będzie prezydentem stolicy przez pełną kadencję. Dlaczego oszukał pan mieszkańców stolicy?” – zapytał redaktor.
Prezydent Warszawy zaczął wyjaśniać, że postąpił tak, gdyż doszło do „diametralnej zmiany sytuacji. Trzaskowski dodał, że pandemia „pokazała dramatyczną słabość państwa PiS i potrzebę silnego prezydenta”. „Dziś nad Pałacem Prezydenckim powiewa biała flaga. W trudnych czasach potrzebny jest prezydent, który będzie patrzył władzy na ręce i pobudzał ją do działania” – mówił.
Prezydent Warszawy podał także drugi powód. „[…] jasne stało się dla mnie w ostatnich tygodniach, że PiS będzie robił wszystko, żeby niszczyć samorządy i ograniczyć ich władzę. ” – stwierdził Trzaskowski. „Jako prezydent Polski nie pozwoliłbym na zniszczenie lokalnych autorytetów stojących najbliżej obywateli” – zapewnił.
Dziennikarz dopytał o wiarygodność Platformy Obywatelskiej, której obecne kierownictwo również zapewniało, że to Kidawa-Błońska będzie walczyć w wyborach prezydenckich. Jak wiadomo, wkrótce została jednak wycofana, a jej miejsce zajął właśnie Rafał Trzaskowski.
„Gdyby nie Małgorzata Kidawa-Błońska, niedemokratyczne wybory odbyłyby się 10 maja i wygrałby je Andrzej Duda. Za swoją pryncypialną postawę zapłaciła wysoką ceną polityczną. Nasz elektorat nie poszedłby na wybory, dlatego traciliśmy w sondażach. Konieczne teraz było pobudzenie ludzi do walki i przekonanie, że na demokratyczne wybory prezydenckie należy iść” – odparł Trzaskowski.
Źr. rp.pl; dorzeczy.pl