Prezydent Recep Erdogan oświadczył, że Turcja musiała przeprowadzić atak ponieważ Rosjanie „zawiedli” i nie wywiązali się z umowy. W nocy z soboty na niedzielę tureckie siły powietrzne uderzyły na kurdyjskie bazy w Syrii i Iraku.
Turcja zaatakowała w północnej części Syrii i na północy Iraku 89 obiektów należących do kurdyjskich bojowników PKK/YPG. MON w Ankarze poinformowało, że operacja została przeprowadzona zgodnie z prawem do samoobrony wynikającym z artykułu 51. Karty Narodów Zjednoczonych.
Erdogan rozmawiał z dziennikarzami na pokładzie samolotu podczas powrotu z Kataru. Jak wyjaśniał Turcja musiała tak postąpić z powodu Rosji. „Pomimo naszych wielokrotnych ostrzeżeń skierowanych do Rosji, która zgodnie z naszą umową z Soczi z 2019 r. ma obowiązek usunąć terrorystów z północnego Iraku i Syrii, Moskwa zawiodła i odmawia wykonania swojego obowiązku” – mówił turecki prezydent.
Czytaj także: Białoruś oskarża Ukrainę i pokazuje nagranie. „To może doprowadzić do starcia” [WIDEO]
Turcja oświadczyła, że „nie będzie milczeć wobec terroryzmu” i podejmie działania, jeśli Rosja „tego nie zrobi”. „W związku z tym uderzyliśmy i wyeliminowaliśmy 12 gniazd terrorystów w Ain al-Arab (Kobani)” – powiedział Erdogan.
„Ta operacja antyterrorystyczna, zarówno powietrzna, jak i lądowa, będzie kontynuowana” – zapewnił turecki przywódca. Pytany przez dziennikarzy, przyznał, że nie konsultował tego ataku z innymi państwami. „Nie prowadziliśmy żadnych rozmów w sprawie tej operacji, ale zarówno Biden, jak i Putin wiedzą, że możemy robić takie rzeczy w tym regionie w każdej chwili” – powiedział. Przy okazji po raz kolejny oskarżył USA o wysyłanie broni do „stref terroru w Syrii”.
Źr. dorzeczy.pl