Aż czterech funkcjonariuszy Staży Miejskiej interweniowało, aby zatrzymać mężczyznę na Targówku. Podejrzany skakał po samochodach. Był pod silnym wpływem narkotyków.
Kilka minut po godzinie 22.00, 6 maja, mieszany patrol strażniczo-policyjny otrzymał zlecenie z Targówka. Zaniepokojeni mieszkańcy informowali o „szaleńcu, który skacze po samochodach ”.
Funkcjonariusze szybko przybyli na miejsce wezwania. Zgłoszenie nie okazało się żartem, bo mężczyzna biegał w szaleńczym obłędzie po ruchliwej ul. Radzymińskiej. Strażnicy próbowali go zatrzymać, ale mężczyzna był w amoku.
Czytaj także: Pogrom kielecki – jak było naprawdę?
Czytaj także: Tomasz Arabski na nagraniu ws. Smoleńska. „To się nagrywa?”
Strażnik usiłował ostudzić zapędy napastnika, jednak gaz pieprzowy tylko go rozjuszył. W tej sytuacji trzeba było użyć siły. Na widok wysiadających funkcjonariuszy mężczyzna początkowo rzucił się do ucieczki, ale kilka metrów dalej postanowił stanąć do walki.
Skakał po samochodach, potem atakował mundurowych
Mężczyzna, który wcześniej skakał po samochodach, teraz wykrzykując wyzwiska pod adresem funkcjonariuszy ruszył do ataku. Do opanowania szarpiącego się furiata konieczne było wezwanie wsparcia. Założenie kajdanek udało się dopiero czterem funkcjonariuszom.
Czytaj także: Arkadiusz Kraska: „Jak przejeżdżałem przez centrum byłem zszokowany”
Zagadka nadludzkiej siły wyjaśniła się w Szpitalu Praskim. Krew zatrzymanego zawierała koktajl aż pięciu substancji psychoaktywnych. Miotającego się i rzucającego przekleństwami mężczyznę, za zgodą lekarza umieszczono w policyjnym pomieszczeniu dla zatrzymanych.
Źr. se.pl; strazmiejska.waw.pl