Do dramatycznej sytuacji doszło tuż przy wjeździe do Zakopanego. Choć popularna Zakopianka i tak była oblężona samochodami, to policjanci namierzyli pirata drogowego. Policjanci musieli otworzyć ogień z broni służbowej.
Policjanci poinformowali, że patrol zauważył rozpędzony pojazd jeszcze w Białym Dunajcu. Kierowca pędził z prędkością 140 km/h i wyprzedzał inne pojazdy. Wtedy Zakopianka stała się świadkiem dramatycznych wydarzeń, bo kierowca nie reagował na sygnały policjantów wzywające go do zatrzymania.
Czytaj także: Biedroń w tarapatach? CBA i prokuratura przyjrzą się fundacji
Mundurowi ruszyli w pościg na trasie Zakopianka. Jednocześnie dyżurny zakopiańskiej komendy wysłał kolejny radiowóz na osiedle Ustup, na wjeździe do Zakopanego, gdzie kierowca samochodu jadąc z dużą prędkością próbował staranować policjantów. Mundurowi oddali strzały, ale kierowca uciekł w stronę miasta.
Do akcji ruszyły kolejne radiowozy. Sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna, bo szaleniec zbliżał się do cmentarza, w okolicy którego było mnóstwo przechodniów.
„Mieliśmy świadomość tego, że zaledwie 200 metrów dalej znajduje się ulica Nowotarska, przy której jest cmentarz, mnóstwo pieszych, którzy na wyłączonym odcinku jezdni są zagrożeni tym co się może dziać. Za wszelką cenę staraliśmy się wyeliminować tego potencjalnego zabójcę z ulicy.” – powiedział asp. sztab. Roman Wieczorek, rzecznik policji w Zakopanem.
Czytaj także: Paweł Rabiej: „Przyczynili się do morderstwa”
Ostatecznie kierowca widząc policyjna blokadę uderzył w inny samochód i zatrzymał się na ogrodzeniu. Wewnątrz auta byli mężczyzna i kobieta. Policjanci zatrzymali obydwie osoby.
Źr. rmf24.pl; polsatnews.pl