„Fakt” publikuje rozmowę ze znajomą rodziny, która zginęła na A1. Kobieta ujawniła istotny szczegół dotyczący podróży małżeństwa z dzieckiem.
Martyna, Patryk oraz ich syn Oliwier wracali znad morza. Spędzali tam wakacje. Niestety, na A1 doszło do dramatycznego wypadku. W ich samochód uderzył pojazd marki BMW. Rodzina przypłaciła wypadek życiem.
Teraz dziennik „Fakt” dotarł do znajomej rodziny, która zabrała głos ws. tragedii. Pani Joanna, bo tak ma imię kobieta, przyznaje, że Martyna i Patryk byli wspaniałymi ludźmi.
– To byli bardzo fajni i pozytywni ludzie. Nie znajdzie pani nikogo, kto by na nich złe słowo powiedział. Bardzo się kochali i szanowali – powiedziała i dodała, że ich rodziny planowały spotkać się w tym roku nad morzem. – Niestety, nie zdążyliśmy… – mówi.
Znajoma ofiar z A1 ujawnia ważny szczegół
Pani Joanna dodaje też, że o tragedii dowiedziała się dopiero na drugi dzień. – Dowiedzieliśmy się na drugi dzień. Przez tydzień nie mogłam spać, zresztą do tej pory cały czas myślimy o tej tragedii. Życie jest okrutne i niesprawiedliwie – powiedziała.
Kobieta przyznała też, że niewiele brakowało a rodzina wcale nie pojechałaby nad morze. Wtedy zapewne Martyna, Patryk i ich syn Oliwier żyliby dalej. Wszystko potoczyło się jednak inaczej.
– Patryk napisał, że planują we wrześniu lecieć do Turcji lub Grecji. Oliwier leciałby pierwszy raz samolotem. Szkoda, że zmienili plany, dziś może żyliby dalej… – powiedziała ze smutkiem pani Joanna.