Wczorajsze starcie Pawła „Popka” Mikołajuwa z Robertem Burneiką, było jednym z najbardziej wyczekiwanych pojedynków w trakcie KSW 39 Colosseum. Nie ze względu na niebywałe umiejętności, które prezentowali zawodnicy, lecz na ich… egzotykę. Żaden z nich nie jest bowiem zawodowym fighterem, zaś ich walka została zaklasyfikowana jako tzw. „freak fight”. Ostatecznie zwyciężył „Popek”, który tuż po zakończeniu potyczki zapowiedział, że nie kończy swojej przygody z KSW.
„Popek” znokautował Burneikę już na samym początku pojedynku. Mikołajuw najpierw wyprowadził na szczękę Litwina potężnego sierpa, a następnie powalił go na ziemię. Tam „wykończył go” uderzeniami na głowę. Sędzia przerwał walkę, a „Popek” mógł świętować swoje pierwsze zwycięstwo w KSW. Więcej TUTAJ.
Tuż po zakończeniu starcia „Popek” odbył krótką rozmowę z Mateuszem Borkiem. Dziennikarz zapytał go o jego przyszłość w KSW. Raper oświadczył, że będzie kontynuował swoją przygodę z MMA. Starałem się bić „z luzu” tak, jak tłumaczył mi trener. Chciałbym podziękować mojemu narożnikowi – będę z nimi trenował do końca świata i jeden dzień dłużej. Ja dzięki Wam, dzięki tej walce i wygranej zostałem innym człowiekiem. Je..ć koks – wracam do walk! – wykrzyczał rozemocjonowany zawodnik. Znam już swojego następnego rywala, ale Wy dowiecie się wkrótce komu obiję „czosnek” – dodał.
Czytaj także: Wyniki KSW 39 Colosseum. Wszystkie walki w jednym miejscu! [WIDEO]
Słowa o kolejnym rywalu „Popek” powtórzył podczas rozmowy z dziennikarzami po opuszczeniu klatki. Wówczas również przyznał, że poznał jego nazwisko, jednak nie może zdradzić, kim jest ta osoba. Jak powiedział, byłoby to złamanie warunków umowy z Martinem Lewandowskim oraz Maciejem Kawulskim, właścicielami KSW.
źródło: polsatsport.pl, wmeritum.pl
Fot. YouTube/KrólAlbaniiTV