Jan Miodek (ur. 1946), profesor filologi polskiej jest znany nie tylko wśród wrocławskich studentów. Można powiedzieć, że jego studentami są wszyscy Polacy, a jego katedrą antena telewizyjna.
Jan Miodek – naukowiec
Jan Miodek urodził się 7 czerwca 1946 roku w Tarnowskich Górach. W 1968 roku uzyskał magisterium z dziedziny filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Jego praca magisterska dotyczyła onomastyki nazw wybranych miejscowości na Śląsku. Doktorat uzyskał w 1973 roku, a habilitację w 1983 roku. Od 1989 roku aż do dzisiaj jest dyrektorem Instytutu Filologii Polskiej na Uniwersytecie we Wrocławiu. W 1995 roku z rąk prezydenta Lecha Wałęsy odebrał tytuł profesora. Doktor honoris causa Pedagogicznego Uniwersytetu Wileńskiego i Uniwersytetu Opolskiego.
Czytaj także: Profesor Jan Miodek kończy 70 lat
Miodek- osobowość medialna
Od 1968 roku posiada stałą rubrykę w gazecie lokalnej Polska-Gazeta Wrocławska (dawniej Słowo polskie, Słowo Polskie-Gazeta Wrocławska). Publikował też w innych tego typu gazetach. Największą sławę profesorowi Miodkowi przyniosły programy telewizyjne. W latach 1987-2007 prowadził program Ojczyzna Polszczyzna. Przerwa w pracy telewizyjnej nie trwała jednak długo, bowiem od 2009 roku prowadzi Słownik polsko@polski. W tym ostatnim nie tylko wyjaśnia problemy językowe widzom zgromadzonym w studio ( a właściwie w bibliotece Uniwersytetu Wrocławskiego), ale również poprzez profil na Facebooku i Skype’a. Z biegiem lat zdobył wielki autorytet wśród widzów. Charyzma i gawędziarski styl Jana Miodka, który potrafi wyjaśnić nawet zawiłe zasady językowe, to cechy charakterystyczne profesora. Jan Miodek został doceniony poprzez liczne nagrody m.in. Wiktora i Superwiktora. Otrzymał również szereg odznaczeń państwowych.
Jan Miodek – Ślązak
Profesor Miodek to prawdziwy Ślązak z urodzenia. Tak wspomina atmosferę w swoim domu rodzinnym:
Ja też po ojcu jestem Ślązakiem i choć wychowałem się w domu nauczycielskim, inteligenckim, to śląską gwarę znam bardzo dobrze. Jak graliśmy w piłkę nożną, to mówiłem, że gramy w bala – czyli w piłkę, trafiałem balą w latę – czyli w poprzeczkę, a po faulu strzelałem z elwra – czyli z jedenastki. Im jestem starszy, tym chętniej używam gwary. Jak idę wyrzucić śmieci, to oczywiście mówię żonie, że ida je wyciepnąć na hasiok! (nto.pl)
Profesor Miodek jest przeciwnikiem dzielenia ludzi na Śląsku na autochtonów (hanysów) i przyjezdnych (goroli). Jest zwolennikiem kodyfikacji śląskiej gwary. Jest to całkowite przeciwieństwo takich postaci jak Kazimierz Kutz oraz działacze RAŚ (Ruch Autonomii Śląska-DW). Jak powiedział w jednym z wywiadów:
„Tak, śląszczyzna nadaje się do kodyfikacji w piśmie” jest takim samym zadaniem, jakie by postawiono matematykowi żądając udowodnienia, że czasem dwa razy dwa jest pięć. Nie udowodnię, i na tym moglibyśmy ten wywiad zakończyć. (Dziennik Zachodni)
Jan Miodek określił śląską gwarę jako:
Mowa śląska to jest piękna skamielina staropolska. Skamielina ciągle żyjąca, która pozwoliła Aleksandrowi Brűcknerowi powiedzieć, że to jest mowa Rejów i Kochanowskich.
Jan Miodek a wulgaryzmy
Profesor Miodek jest wielkim przeciwnikiem wulgaryzacji języka polskiego. Zapytany o używanie przekleństw w sytuacjach ekstremalnych lub jako przecinek powiedział:
I to mnie smuci. O ile w pierwszym przypadku tzn. w sytuacjach ekstremalnych rozgrzeszam przekleństwa, o tyle w mowie potocznej nie mają one mojego przyzwolenia. Jak nieraz jadę tramwajem i słyszę grupkę gimnazjalistów mówiących nieustannie „ja pierdolę, kurwa”, to marzy mi się wstać i dać im porządną nauczkę. Kiedyś nie wytrzymałem i powiedziałem „panowie jeszcze jednak kurwa i nie ręczę za siebie”. W ogóle dzisiaj jeśli coś nie jest „mocne” lub „masakryczne” to przestaje być atrakcyjne. Żyjemy w czasach, w których wszystko trzeba podkreślić mocnym przymiotnikiem, inaczej jest bezwartościowe.
Jak widać Profesor Miodek jest skłonny do dyskusji nawet podczas podróży autobusem komunikacji miejskiej. A tak wypowiedział się o jednym z najpopularniejszych przekleństw:
Zajebiście? To słowo jest obrzydliwe i pochodzi od paskudnego czasownika na „jot”. Dostaję gęsiej skórki! I to już nawet nie o to chodzi, że mamy przyzwolenie społeczne na jego używanie i wszyscy wymawiają je z uśmiechem, jakby nie wiedzieli, od jakiego wyrazu pochodzi! To słowo jest tak obrzydliwe fonetycznie, że nawet gdyby znaczyło aksamitny, to bym go nienawidził!
Wspominał również jak postrzegano wulgaryzmy w czasach jego dzieciństwa:
Kiedy byłem chłopcem, szczytem wszystkiego było powiedzieć „kurde” albo „kurde balans”. Nawet gdy zdarzyło się czasem przekląć, to już na pewno żaden z nas nie ośmieliłby się tak powiedzieć przy dziewczynie. Dzisiaj mówimy w miejscach publicznych i nie ma żadnego znaczenia, czy to chłopak, czy dziewczyna.
Jan Miodek o sobie
Jan Miodek jest postrzegany wśród widzów i studentów jako oaza łagodności. Również sam tak siebie postrzega:
Z pewnością mam 1555 wad jako dyrektor instytutu, ale nikt nie może powiedzieć, że się mnie boi. Mojego ojca nikt się nie bał, albowiem nie budował autorytetu na strachu. Jestem zadeklarowanym antyrygorystą. Zawsze taki byłem, nie przeżyłem metamorfozy, gdy zostałem dziadkiem.
Jan Miodek, naczelny pedagog RP, nadal zyskuje wiernych widzów oglądających jego cotygodniowe porady językowe.
Czytaj także: 68. rocznica śmierci Władysława Raczkiewicza