„Nie jest źle” to tytuł kolejnej płyty w dorobku wyjątkowego artysty, jakim jest Witek Łukaszewski, a pierwszej z zespołem Grand Piano. Ten kompozytor, gitarzysta i wokalista, ale też pisarz i poeta daje miłośnikom dobrej muzyki 12 litycznych, melodyjnych utworów. Artysta balansuje pomiędzy różnymi gatunkami muzycznymi, od muzyki poetyckiej, poprzez bluesa i jazz, do rocka. Ale po kolei…
Album otwiera niezwykle melodyjna ballada „Przy stole siądź”. Wstęp utworu w wykonaniu wiolonczelistki Agnieszki Kowalczyk zapowiada niezwykły klimat całego krążka. Wokal przeplatany knopflerowsko brzmiącymi gitarowymi zagrywkami lidera oraz wspomnianą wiolonczelą tworzą wspaniały efekt. Dobry materiał na zapowiadany teledysk. Już sam tytuł „Jesień” zapowiada, że kolejny utwór będzie raczej ponury i taki właśnie jest. Autor oddaje hołd tej ukochanej przez niego porze roku, wspominając jednocześnie o przemijaniu. Spokojna ballada okraszona pięknymi dźwiękami gitary. Z kolei tytułowy utwór „Nie jest źle” to dokonana samoocena Witka Łukaszewskiego – mężczyzny już dojrzałego. Osobiste wyznanie lidera upiększone jest wiolonczelową i gitarową solówką. Numer niezwykły, bardzo osobisty i słusznie moim zdaniem nadający tytuł całej płycie. „A kiedy Panie” to kolejna wspaniała ballada z muzyką Curtisa Mayfielda – wspaniałego amerykańskiego wokalisty i gitarzysty, uhonorowanego w muzeum Rock and Roll Hall of Fame w Cleveland. Witek Łukaszewski czerpie tylko z najlepszych, dodając jak zwykle piękne gitarowe dźwięki. Numer 5 na płycie to typowy blues „Tak się nie kocha” – vol. 1. Jako, że blues może być tylko piękny, tak jest i w tym utworze. Brzmienie gitary przeplatane jest wiolonczelą, natomiast z tła wyłaniają się dodające emocji brzmienia organowe. Tworzy to niesamowitą muzyczną całość. Trochę w mojej ocenie banalny tekst, ale całość sprawia bardzo dobre wrażenie. Nie rozumiem też dopisku „vol. 1” przy tytule, skoro na płycie nie mamy kolejnych części. Należy przypuszczać, że ukażą się na kolejnych płytach, co może tylko cieszyć. „Zamieć” to kolejna spokojna, ale bardzo miła w odbiorze ballada poetycka. Podobnie jak w innych utworach kolorytu dodaje wiolonczela, szczególnie w refrenie. Podobnie poetycko rozpoczyna się kolejny utwór na płycie „Jesień Panie Hłasko”. Jednakże w drugiej części robi się bardziej rockowo, tworząc niezwykle ciekawą całość. Dźwięki wiolonczeli dominują również w „Proszę wróć”. To kolejna dawka poezji śpiewanej – choć w tym utworze raczej – mówionej, w którą wtłoczono pod koniec trochę rocka. Nie inaczej jest w „Poecie”, który to utwór Witek Łukaszewski dedykuje przedwcześnie zmarłemu Markowi Grechucie. Można zresztą odnieść wrażenie, że twórczość Grechuty była inspiracją dla Witka Łukaszewskiego przy tworzeniu całego materiału do tego albumu. Przepiękną i nastrojową balladę „Nim wstanie dzień” (muzyka: Krzysztof Komeda, tekst: Agnieszka Ociecka) słyszałem już w wielu wykonaniach. Zdecydowanie jednak w aranżacji Grand Piano brzmi ona wspaniale, coś pięknego. Typowo doorsowski natomiast początek słyszymy w numerze „Smutni żeglarze”. Nic dziwnego, skoro utwór ten Witek Łukaszewski nagrał dla swego idola Jima Morrisona, niezapomnianego frontmana The Doors i poety. W twórczości The Doors słychać charakterystyczne brzmienie klawiszy Raya Manzarka, w „Smutnych żeglarzach” instrumenty klawiszowe również zachowują swe kluczowe miejsce. Płytę zamyka najlepszy na krążku (w mojej oczywiście ocenie) utwór „Zima”. Słyszymy w nim pełne instrumentarium Grand Piano, co w połączeniu z zachrypniętym głosem Witka Łukaszewskiego daje niesamowity efekt.
Mimo, że krążek składa się z 12 utworów tworzy jakoby jedną całość. Dominuje piękna, balladowa muzyka poetycka. Twórca niewątpliwie inspirował się muzyką Marka Grechuty, czego zresztą nie ukrywa, dedykując mu „Poetę”. Znając jednak dotychczasową twórczość Witka Łukaszewskiego, jego muzyczne fascynacje oraz słysząc dźwięki i brzmienia na płycie, nietrudno dostrzec ducha tych najwspanialszych: Marka Knopflera, The Doors, Pink Floyd, czy Bacha. Wykonanie również dopieszczone jest w każdym szczególe. Instrumentarium niewątpliwie wzbogaca wiolonczela, dodając utworom lityczny charakter. Lider i gitarzysta nie szasta dźwiękami, dobiera tylko te najwłaściwsze w danej tonacji, dba o szczegóły. Cały zespół zresztą prezentuje wysoką formę muzyczną.
Płyta niewątpliwie przeznaczona dla szerokiego kręgu słuchaczy, miłośników naprawdę dobrej muzy. Autor muzyki i słów do dziesięciu utworów z tej płyty, a jednocześnie wykonawca, to niewątpliwie czołówka polskiej muzyki …… No właśnie, trudno zakwalifikować Witka Łukaszewskiego do jakiegoś konkretnego gatunku, dlatego napiszę … muzyki pięknej.
W tytule albumu Witek Łukaszewski stwierdza, że „nie jest źle” – ja powiem więcej: jest bardzo dobrze !