W restauracji Ciechan na Foksal odbyła się wczoraj debata historyczna z udziałem v-ce prezesa Ruchu Narodowego – Krzysztofa Bosaka i historyka prof. Krzysztofa Jabłonki. Przedmiotem dyskusji – Narodowa Demokracja i czasy II RP.
Rozmowa od początku pełna była porównań endecji do ruchu socjalistycznego, a co za tym idzie Romana Dmowskiego do Józefa Piłsudskiego. Na pytanie o to, kiedy spór pomiędzy dwoma obozami przyniósł stratę dla polskiej racji stanu oraz kiedy w ogóle miał swój początek, Krzysztof Bosak przypomniał rok 1907 i wydarzenia w Japonii, które miały miejsce po ukazaniu się pierwszego numeru Przeglądu Wszechpolskiego. Wówczas ruch narodowy miał już wykreaowaną linię ideową. Konflikt według niego ujrzał światło dzienne na dobre, gdy nasz naród stawał się nowoczesnym.
– Najważniejszy spór był o rozumienie nowoczesności. Wynikał też z różnic charakteru pomiędzy Dmowskim, a Piłsudskim – twierdzi Bosak.
Jeden z liderów Ruchu Narodowego, mówiąc o konflikcie, powracał też myślami do czasów Ligi Narodowej. Przypomniał, że LN była tworzona przez elitę narodu, między innymi literacką, a całe środowisko czerpało również z zagranicznych wzorców.
– Dmowski fascynował się wzorcami angielskimi, japońskimi, niemieckimi. Wyprzedził swoją epokę i był eklektyczny, wbrew dzisiejszym stereotypom o narodowcach mających ponoć ograniczone horyzonty. LN była z kolei tworzona przykładowo przez Jana Kasprowicza, Henryka Sienkiewicza, czy Zygmunta Balickiego, który był pionierem socjologii. Do dziś studenci uczą się z jego książek – powiedział Bosak. Odnosząc się konkretniej do samego sporu, stwierdził, że jego apogeum zostało osiągnięte w trakcie zamachu majowego w 1926 roku.
– Wówczas życie polityczne zdecydowanie się zmieniło. Piłsudski nie respektował zasad politycznych. Okazał się też słabym dyktatorem. Przed zamachem, a więc w czasach tak zwanej sejmokracji, polityka II RP nie była wcale tak nieskuteczna, choćby w porównaniu do dzisiejszej – ocenił.
Następnie dyskusja zeszła na temat ówczesnych wrogów Polski, zwłaszcza ZSRR. Jak sądzi prof. Jabłonka, przed II wojną światową, naszej armii bardziej obawiali się właśnie Sowieci.
– Sowieci bali się nas bardziej niż Niemcy, a zwłaszcza naszej kawalerii i ruchu prometejskiego – a więc tego, że rozsadzimy ich od środka Ukraińcami, czy Białorusinami.
Profesor wspomniał też o umowie, którą w latach 90. negocjował w Moskwie. Był wówczas Konsulem RP.
– Negocjowałem wówczas z Rosjanami umowę katyńską. Bali się pamięci o roku 1937 i o 200 tysiacych polskich ofiar. Odpowiadało im to, że w umowie miała być tylko kwestia samej II wojny światowej, Katynia – powiedział profesor.
Z widowni padło pytanie o mit antysemityzmu w środowisku endeckim. Młody mężczyzna chciał dowiedzieć się od gości, ile było w nim prawdy, a ile przekłamania. Historyk stwierdził krótko, że podobne zarzuty można postawić rządom sanacyjnym. Ponadto postawa ta była według niego zakorzeniona „podskórnie” i została wyniesiona z czasów zaborów, kiedy „Prusacy obcinali Żydom na ulicach pejsy, by ci wyglądali bardziej nowocześnie”. Bosak z kolei twierdzi, że nie ma do dziś żadnych obiektywnych informacji na ten temat, a sama obecność mitu wynika ze złej woli go przywołujących.
– W porównaniu do innych krajów sytuacja mniejszości w II RP nie była aż tak zła. Bardziej niż Żydzi cierpiały zresztą inne narodowości, np. Rusini. Już w latach 40. z kolei narodowcy potępili działania III Rzeszy i w organizacjach wojskowych nierzadko pomagali Żydom – dodał polityk.
W dyskusji o kondycji polskiego ruchu narodowego kiedyś i teraz, z wypowiedzi Bosaka można wysnuć wniosek, że narodowych akcentów ludzie nie powinni doszukiwać się w partii Prawo i Sprawiedliwość. Bracia Kaczyński świadomie dystansowali się, według niego, od ruchu narodowego.
– W PiS da się wyczuć sympatie sanacyjne i postpiłsudczykowskie, czy postpepeesowskie, ale ich politycy nie powtarzają tego często, bo teraz zostali prawicą, chcąc reprezentować część elektoratu narodowo-katolickiego – powiedział z uśmiechem Bosak.
Źródło: własne
Fot.: Jakub Komincz/wMeritum.pl