W najnowszym „Do Rzeczy Historia” znajduje się artykuł poświęcony sterowcom. Nie jest on szczególnie zajmujący, poza wspomnieniem historii dwóch brytyjskich sterowców R100 „Capitalist” i R101 „Socialist”. Historia jest niesamowita i wielce pouczająca.
W latach dwudziestych XX wieku, gdy do władzy w Wielkiej Brytanii doszli socjaliści z Partii Pracy, pojawił się pomysł produkcji sterowców, majacych zapewnić szybką komunikacją Londynu z Indiami, Kanadą i Australią. Aby pokazać, że państwowa produkcja sterowców będzie korzystniejsza niż prywatna, Rząd Jej Królewskiej Mości zlecił produkcję jednego sterowca R100, zwanego później „Capitalist” prywatnej fabryce Vickersa, a drugi sterowiec „R101 „Socialist” miał być zbudowany przez Ministerstwo Lotnictwa.
Oba sterowce miały te same wymagania do spełnienia – przewiezienie 100 ludzi do Indii, z zaledwie jednym międzylądowaniem w Egipcie.
Pierwszy powstał oczywiście R100 „Capitalist”. Spełniał wszystkie stawiane mu wymagania, poleciał też w swój pierwszy rejs do Kanady i z powrotem.
I wtedy pojawił się R101 „Socialist”. Był prawie dwukrotnie droższy, do tego wolniejszy, większy i cięższy od swojego prywatnego konkurenta. Miał też trochę mniejszy zasięg. W swój pierwszy rejs miał polecieć do Indii. Na pokładzie znalazł się autor całego programu, Minister Lotnictwa Lord Thomson, wielu wysokich urzędników oraz projektantów sterowca R101.
Już nad Francją doszło do katastrofy i R101 rozbił się. Zginęło 48 z 54 lecących nim ludzi, w tym Lord Thomson i jego świta. Tragedia ta zakończyła brytyjski program budowy sterowców i spowodowała wycofanie z użytku również R100.
Jest to jeden z nielicznych w historii przypadków, gdy konsekwencje ingerencji w rynek i centralnego planowania ponieśli również rządzący a nie tylko zwykli obywatele. Historię R100 i Lorda Thomsona powinno przypominać się każdemu kolejnemu politykowi domagającego się udziału państwa w życiu gospodarczym.
Dlatego też boję się, planowanej przez naszych polityków, budowy polskiej elektrowni atomowej. Nie ma bowiem co liczyć, że zamieszkają koło niej członkowie naszego rządu.