W ostatnich dniach wokół Caster Semenyi, biegaczki z Republiki Południowej Afryki, która zdobyła złoty medal w biegu na 800 metrów podczas Igrzysk Olimpijski w Rio de Janeiro, rozgorzała żarliwa dyskusja. Największe wątpliwości budziła płeć zawodniczki. Jej fizyczność zdradza bowiem wiele męskich cech. Co ciekawe, jeżeli zagłębimy się w historię polskiego sportu, znajdziemy w niej bardzo podobny przypadek. Mowa o Stanisławie Walasiewicz, sprinterce, złotej i srebrnej medalistce olimpijskiej.
Stanisława Walasiewicz urodziła się 3 kwietnia 1911 w Wierzchowni, jednak jej rodzina wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych gdy miała zaledwie trzy miesiące. Wychowywała się więc za Oceanem, a dokładniej – w Cleveland. Od najmłodszych lat zdradzała duży talent sportowy, szczególnie w dyscyplinach biegowych. Startowała w zawodach lekkoatletycznych juniorów, starała się nawet o wyjazd z kadrą USA na Igrzyska Olimpijskie w Amsterdamie, jednak nie mogła wziąć w nich udziału ze względu na brak amerykańskiego obywatelstwa.
Po jakimś czasie zaniechała prób dołączenia do kadry USA i skupiła się na treningach w polonijnym ognisku Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Obcowanie z rodakami skłoniło ją do powrotu do Ojczyzny. Walasiewicz postanowiła wylecieć do Polski. Na miejscu rozpoczęła treningi najpierw w klubie „Sokół-Grażyna Warszawa”, a następnie w „Warszawiance”.
W 1932 roku, jako reprezentantka Polski, pojechała na Igrzyska Olimpijskie w Los Angeles, pomimo tego, iż wcześniej otrzymała od amerykańskiej federacji propozycję przyznania jej obywatelstwa oraz startu na IO w barwach USA. Na olimpiadzie zdobyła złoty medal w biegu na 100 metrów, wyrównując przy okazji obowiązujący rekord świata. Cztery lata później, podczas IO w Berlinie, przegrała jedynie z Amerykanką Helen Stephens i na jej szyi zawisł srebrny krążek. Zawodniczka sukcesy osiągała również na Światowych igrzyskach kobiet oraz Mistrzostwach Europy, z których przywiozła łącznie 11 medali. Co ciekawe, wśród nich znalazły się również te zdobyte w skoku w dal, rzucie oszczepem oraz dyskiem.
Pod koniec lat 30. sportsmenka wróciła do Stanów Zjednoczonych. Z sukcesami brała udział w amerykańskich mistrzostwach, pomimo tego, iż nadal nie dysponowała tamtejszym obywatelstwem. Ten stan rzeczy zmienił się dopiero w 1947 roku, gdy Walasiewicz wyszła za mąż za boksera Harry’ego Neila Olsona. Od tej pory legitymowała się amerykańskich paszportem, zaś w oficjalnych dokumentach figurowała jako Stella Walsh Olson. Po zakończeniu kariery sportowej została trenerką. Zajęła się również działalnością na rzecz Polonii, współpracowała z PKOl.
4 grudnia 1980 roku Stella Walsh-Olson miała wziąć udział w przywitaniu na amerykańskiej Ziemi reprezentacji polskich koszykarek. Niestety los przygotował dla niej inny scenariusz. Podczas zakupów w centrum handlowym została postrzelona przez mężczyznę, który dokonał napadu rabunkowego. W wyniku odniesionych ran Polka zmarła. Po śmierci emerytowanej sportsmenki, zgodnie z amerykańskim prawem dotyczącym zgonów nienaturalnych, jej ciało zostało poddane sekcji zwłok. Wówczas okazało się, iż Stella Walsh Olson była obojnakiem. Posiadała zarówno żeńskie, jak i męskie – choć nie w pełni rozwinięte – narządy płciowe. Przeprowadzone jakiś czas później badania genetycznie wykazały zaś, iż miała również chromosom Y, który determinuje u człowieka płeć męską.
Po ujawnieniu wspomnianych faktów wśród opinii publicznej natychmiast zaczęły pojawiać się domysły – skądinąd uzasadnione – iż jej sukcesy sportowe to zasługa męskich genów. Jak podaje portal historia.org.pl w Polsce pojawiły się nawet głosy o konieczności odebrania jej wywalczonych tytułów i unieważnienia rekordów. Międzynarodowe federacje, w tym Międzynarodowy Komitet Olimpijski, nigdy jednak w oficjalny sposób nie odniosły się do całej sprawy.
źródło: wikipedia.pl, historia.org.pl
Fot. Wikimedia/nac.gov.pl