Pan Zbigniew Babiński stworzył dzieło dojrzałe i skromne, pokorne i ciche. Zwyciężył w Międzynarodowym Konkursie na Plakat „Rotmistrz Pilecki Bohater Niezwyciężony. Raport z Auschwitz” o nagrodę szefa MON i Fundacji PZU. Pytany, o to, co skłoniło go do udziału w konkursie odpowiada bez zastanowienia. – „Wyjątkowa postać – bohater bez skazy.
„Rotmistrzowi Pileckiemu i jego dokonaniom chciałem złożyć hołd tym plakatem” – podkreśla Zbigniew Babiński, autor zwycięskiej pracy. W wigilię 11 listopada 2016 roku, w jego rodzinnym Elblągu, w Galerii FILAR przy PWSZ, otwarta zostanie wystawa nagrodzonych i wyróżnionych prac.
Projekt „Rotmistrz Pilecki Bohater Niezwyciężony” organizowany jest przez Krakowską Fundację GDZIE pod Honorowym Patronatem Prezydenta RP dra Andrzeja Dudy. Zadanie współfinansowane jest przez MSZ, MON oraz Fundację PZU i Fundację PKO, a wspierany przez MEN i MSWiA oraz BBN.
Weronika Wierzchowska, prezes Fundacji GDZIE: Zwyciężył Pan w Międzynarodowym Konkursie na Plakat „Rotmistrz Pilecki Bohater Niezwyciężony. Raport z Auschwitz”. Jakie to uczucie stworzyć najlepszy na ten temat plakat na świecie?
Zbigniew Babiński: Bardzo się cieszę i dziękuję serdecznie Organizatorom za Konkurs, a Jurorom za werdykt. To na pewno nastraja do dalszego tworzenia i pomaga uwierzyć własnym wyborom.
Co skłoniło Pana do wzięcia udziału w konkursie?
– Wyjątkowa postać – bohater bez skazy. Rotmistrzowi Pileckiemu i jego dokonaniom chciałem złożyć hołd tym plakatem.
Czy może Pan opowiedzieć o swojej pracy? Czy są w niej jakieś ukryte treści, które odbiorca może przeoczyć?
– Symbole graficzne, których użyłem w plakacie, starałem się pokazać prosto, mając nadzieję, że zostaną odczytane. Ale mam świadomość, że „współtwórcą” plakatu jest również odbiorca, ponieważ to on decyduje ostatecznie jak go odczytać. A można odczytywać na wielu poziomach.
Mówimy tu o historii, wojsku, służbie oficerskiej, tajnej misji, przebywaniu w obozie zagłady i wreszcie o okrutnym końcu. Do tego dochodzą sprawy warsztatowe i czysto graficzne, które mają wpływ na jakość i czytelność przekazu.
Postanowiłem stworzyć portret naszego bohatera bez pokazywania jego twarzy, za to z symbolicznym opowiedzeniem choć części prawdy o tym kim był i jak umarł.
Połączyłem symbol obozowego beretu z dystynkcjami rotmistrzowskimi pod wojskowym orzełkiem. Miałem nadzieję, że zostanie to odczytane jako opowieść o oficerze Wojska Polskiego, który działa w warunkach obozowych. Wiemy przecież, że Witold Pilecki chciał być w Auschwitz, a po wykonaniu misji uciekł i przedstawił dowództwu swój słynny dziś raport.
Ten beret wojskowy może „mówić” również o służbie naszego bohatera w II Korpusie Polskim gen. Andersa.
Kolejny widoczny symbol to wystrzelona kula pistoletowa, która leży pod datą śmierci i zaświadcza o morderstwie typu katyńskiego.
W tle są jasne szarości (bliskie chłodnym odcieniom kamieni nagrobnych), na których widać napis z maszyny do pisania (a krój liter nosi nazwę „Raport 1942”).
I tylko jeden mały szczegół może nie być zauważony – cyfra 4 w dacie śmierci zawiera symbol krzyża – „SEMPER FIDELIS”.
Kim jest dla Pana Rotmistrz Witold Pilecki? Czy zanim wziął Pan udział w konkursie, interesował się tą wybitną postacią?
– Zawsze interesowała mnie historia i nie mógłbym przeoczyć tej wybitnej postaci historycznej. Bohaterskie dokonania Witolda Pileckiego, a szczególnie „Raport z Auschwitz” jednocześnie są bardzo barwne i wręcz sensacyjne, dramatyczne. Jak czyta się o Rotmistrzu Pileckim odczuwa się dumę z tego, że się jest Polakiem. Ale też wielki wstyd za to, że to przecież Polacy (choć sowieccy) go zamordowali.
Jakie, według Pana, cechy Rotmistrza sprawiają, że jest on bohaterem niezwyciężonym?
– Wiara. Prawda. Dobro. Rotmistrz Pilecki miał wiarę niewzruszoną, która dawała podstawę i siłę do poszukiwania i odkrywania prawdy, nawet za cenę życia. Ta wiara i prawda uczyniły Witolda Pileckiego człowiekiem, który potrzebował nieść innym dobro. Był przy tym dobrym ojcem i mężem, dobrym oficerem i najlepszym patriotą. Nic nie było w stanie go złamać, nawet tortury i groźba śmierci.
Czy, Pana zdaniem, współczesna młodzież rozumie fenomen Rotmistrza? Czy woli wartości, jakie niosą za sobą sylwetki fikcyjnych superbohaterów kreowanych dzisiaj?
– Dzisiejsza młodzież lubi to, co zna i akceptuje. Zna natomiast to, co jest skutecznie reklamowane. Jeśli zatem postaci superbohaterów, np. Batman’a są w mediach wszechwidoczne i wszechdostępne, będą istnieć w świadomości młodego człowieka jako wzorce, które warto naśladować. Młodzi na pewno próbują się do nich upodobniać, bo potrzeba bycia wyjątkowym jest w młodym wieku całkowicie autentyczna. Ale przecież nie da się naśladować superbohatera. Nie posiądziemy jego umiejętności latania, czy arcy- potężnej siły albo prędkości szybszej od światła. Więc na ich marzeniach i potrzebach, sprzedaje się młodym wyimaginowane, papierowe postaci, biorąc za to prawdziwe pieniądze.
Ale młodzi potrafią docenić autentyczną odwagę, honor, wiedzę czy profesjonalizm. Tyle, że łatwiej je dostrzec u superbohatera niż u kogoś w swoim otoczeniu.
Przed jakimi zagrożeniami, płynącymi ze współczesnego świata, ostrzegałby nas Rotmistrz dziś? Z czym i w jaki sposób, według Pana, by walczył?
– Nie umiem oczywiście odpowiedzieć za Rotmistrza, ale myślę, że jego wybory życiowe i niewzruszona postawa była w pewnym sensie skierowana przeciwko wielkim zagrożeniom. Te zagrożenia to nienawiść, autorytaryzm, pogarda dla innych ludzi.
Rotmistrz Pilecki zawsze walczył o Niepodległą Polskę. Pragnął, by ludzie nie bali się swojego indywidualizmu, by nie szli ślepo za tłumem, rezygnując z siebie. Co dziś warto robić, by kontynuować tę myśl?
– Zawsze warto być wiernym sobie i nie rezygnować ze swojego indywidualizmu. Bo cóż możemy dać innym, jak tylko to, co będzie pochodziło od nas samych. I nie mam na myśli naśladowania innych ludzi, czy postępowania według określonych wskazań, np. dekalogowych – zawsze warto naśladować dobrych i mądrych. Chodzi o to, żeby nasze postępowanie było zgodne z naszymi przekonaniami. W innym wypadku staniemy się tylko czyimś echem albo marnej próby filozofem.
Jak zachęcać naszych rodaków do postawy odważnej, której konsekwencje są czasem bolesne? Uważa Pan, że jest to w ogóle możliwe, kształtować postawy innych. W jaki sposób?
– Postawy odważne pojawiają się w określonych trudnych lub niebezpiecznych sytuacjach.
Zawsze wymagają od nas odwagi, ale i odpowiedzialności za siebie i za innych. Wydaje się w tym wypadku, że odwagi nie można oddzielić od odpowiedzialności, ponieważ mogłaby okazać się szaleństwem.
Oczywiście, ze można kształtować postawy innych. Dzieje się to z nami wszystkimi od najmłodszych lat. Na początku, to my jesteśmy kształtowani, a potem sami kształtujemy. Jest to wielka odpowiedzialność, którą przejmujemy od rodziców i wszystkich szkolnych, duchowych, zawodowych, czy sportowych nauczycieli, których spotykamy na drodze życia. I jeżeli mamy szczęście, to napotykamy na człowieka formatu Rotmistrza Pileckiego. Wtedy podstawowymi wartościami stają się np. prawda bądź nieugięta wiara albo ojczyzna. Te właśnie wartości wymieniłem w kontekście naszego bohatera, ale oczywiście jest wiele innych, które można położyć jako kamień węgielny w swoim postępowaniu, na czele z miłością.
Jeżeli nic sobie w życiu nie wybierzemy, to jako podstawa zostaną nam tylko pieniądze, za które żadnej z tych wartości przecież nie kupimy.
Rotmistrz napisał w Raporcie, że po powrocie z piekła: „Czasami wydawało mi się, że chodząc po wielkim domu, otworzyłem nagle drzwi do jakiegoś pokoju, gdzie są same dzieci… „aaa!… dzieci się bawią…”. Jak Pan rozumie te słowa? Czy są one wciąż aktualne?
– Dzieci bawią się zawsze i wszędzie oprócz miejsc, które ludzie z nienawiści zamienili i wciąż zamieniają w piekło na ziemi. I to niestety jest wciąż aktualne.
Pana praca zwyciężyła, chociaż „nie krzyczy” formą. Jest skromna, cicha, spokojna. Czy uważa Pan, że w dzisiejszym, bardzo głośnym, chaotycznym i napastliwym świecie jest to sposób, by mówić Prawdę? Łagodnością zwyciężać agresję?
– To prawda, że dzisiejszy świat jest jak wielkie, kolorowe i wrzaskliwe targowisko. Na targu, tak jak wszędzie należy mówić prawdę. Czasem nam się wydaje, że aby nas usłyszano, to powinniśmy być dużo głośniejsi od innych. Ale przecież często wsłuchujemy się w ciszę i gdzieś tam, w swoim życiu niejeden z nas był świadkiem, jak doniośle i mocno cisza może „krzyczeć”. Staram się o tym pamiętać.
Wiele osób, myśląc o Auschwitz, pyta z wyrzutem: „Gdzie był Bóg, gdy działy się tak potworne sceny?!” Jakie jest Pana zdanie?
– To pytanie powinno raczej brzmieć: gdzie byli ludzie, że dopuścili do tego wszystkiego. „Gdzie był Bóg?” – to odsuwa odpowiedzialność od ludzi i zrzuca na Najwyższego. Tak jest łatwiej, bo można spojrzeć w lustro i dalej być wielkim prezydentem wielkiego państwa lub narodu.
Wolną wolę mamy na boskie podobieństwo, a używamy jej zapatrując się niepotrzebnie na panującą koniunkturę, a to nas bardzo deprecjonuje.
Był Pan obecny na wernisażu w Krakowie. Co sądzi Pan o wystawie plakatu „Rotmistrz Pilecki Bohater Niezwyciężony. Raport z Auschwitz”? Czy prace, które można na niej oglądać oddają Niezłomnego Ducha Rotmistrza?
– To jurorzy mogą najlepiej odpowiedzieć na to pytanie. Ja sam byłem parokrotnie naprawdę zdumiony. Ale to szczęście nie być jurorem we własnej sprawie i proszę mi tego nie odbierać.
Dziękuję za rozmowę.
Portal wMeritum.pl objął wydarzenie patronatem medialnym.