Przegrałem z bandytami , którzy przebrani w czarne togi udają sprawiedliwych. Niech moja sprawa będzie przykładem jak głębokiej przemiany i naprawy wymaga wymiar sprawiedliwości – pisze na swoim profilu na Facebooku Marek Kubala – przedsiębiorca, który przez ostatnie 17 lat walczył w sądzie o odzyskanie straconego majątku.
Marek Kubala jest jednym z wielu przedsiębiorców, którzy stracili swój dorobek przez złą decyzję urzędnika. Przez 11 lat walczył o uniewinnienie, a przez kolejne 5 o odszkodowanie za poniesione straty, zarówno te zdrowotne, moralne jak i finansowe.
– W 1987 roku rozpoczęła się moja droga w dorobku własnej działalności gospodarczej . W 1999 roku podjąłem decyzję życia , za którą zapłaciłem teraz wysoką cenę . Zostałem Autoryzowanym Dealerem Seata , podjąłem wielkie inwestycje i zobowiązania finansowe . Wszystko straciłem w jeden dzień 13.12.2000 r, kiedy o 6 rano organy ścigania dokonały napaści na moje życie , na moją rodzinę . Wystarczyło niespełna trzy miesiące wielkiej nagonki medialnej ze strony prokuratury na mnie , abym stracił wszystko – wyjaśnia Kubala.
Bohater "Układu Zamkniętego" M.Kubala o Sądownictwie:
– Banda złodziei, dobry czas żeby to zmienić, kibicuję rządowi żeby tą bandę rozwalił? pic.twitter.com/vShl5FydPD— PikuśPOL ?? ? (@pikus_pol) February 24, 2017
23 lutego Sąd Najwyższy oddalił kasację w jego sprawie.
Przez 11 lat walczył o wyrok uniewinniający, a także o wycofanie postawionych mu zarzutów, które według niego były absurdalne. W końcu się udało. Niestety, przyszło mu dalej walczyć, tym razem o odszkodowanie. 23 lutego odbyła się rozprawa, jednak Sąd Najwyższy oddalił kasację bez zapoznania się ze sprawą.
Czytaj także: Marek Isański po 20 latach walki ze skarbówką zakłada Fundację Praw Podatnika
– Wczoraj Sąd Najwyższy oddalił moją kasację nawet się z kasacją nie zapoznając . To jest skandal i porażka wymiaru sprawiedliwości. Wczorajsza decyzja Sądu Najwyższego nie daje mi szansy dalszej walki o naprawienia wielomilionowej szkody wyrządzonej przez organy ścigania i skazuje mnie do końca życia z milinami długów na plecach i dalszego dobijania mnie przez komorników – informuje poszkodowany przedsiębiorca.
Wszystko zaczęło się pod koniec 2000 roku.
Dokładnie 13 grudnia 2000 roku o 6 rano do domu i firmy znajdującej się obok wtargnęło kilkudziesięciu policjantów i funkcjonariuszy służby celnej. Przedsiębiorca został wówczas zabrany w domu w kajdankach. Prowadził wtedy salon Seata, był jednym z najlepszych przedsiębiorców w tej branży w swoim regionie. I być może właśnie to było powodem zatrzymania – komuś mogło się nie spodobać, że Kubala osiąga sukcesy.
Przedsiębiorca spędził miesiąc w więzieniu, ale taki czas wystarczył, aby wszyscy dostawcy odwrócili się od niego. Prokuratura robiła wówczas konferencję za konferencją, sprawa zrobiła się bardzo medialna. „Dla człowieka oznacza to praktycznie wyrok. Nikogo już później nie interesują wyjaśnienia, nie interesują lata procesów” – opowiada Kubala. Dodaje, że w przypadku wezwania go do prokuratury, stawiłby się niezwłocznie. Poszkodowany uważa, że była to typowa pokazówka medialna, chodziło o to, aby pokazać go w złym świetle.
Pobyt w więzieniu wystarczył, aby banki zerwały umowy kredytowe, a kontrahent dostarczający auta wycofał się ze współpracy. Dlatego Kubala oczekuje odszkodowania za działanie prokuratury.
– Gdy byłem wyprowadzany w kajdankach z domu, to miałem dobrze prosperujący biznes. Gdy wróciłem z aresztu to zastałem pusty salom samochodowy. I komorników zaczynających pracę – opowiada.
Stracił firmę, potem oskarżono go o oszustwa skarbowe.
To nie był jednak koniec problemów, jakie spotkały przedsiębiorcę. Kubala został oskarżony w 2002 r o to, że dokonywał oszustw przy sprzedaży aut. Wówczas zajmował się sprowadzaniem samochodów z Kanady i USA.
Prokuratura postawiła mu zarzut wręczania łapówek, a także posługiwanie się fałszywymi dokumentami. Miał też według nich zaniżać cła. Chodziło o to, że auta, które miał wówczas sprowadzać, miały być rzekomo uszkodzone, po czym składane na miejscu w Polsce. W ten sposób budżet państwa mógł stracić 476 tys. zł.
11 lat walki pokazało, że prokuratura nie miała racji.
Jednak po 11 latach walki okazało się, że prokuratura nie była w stanie udowodnić części ze stawianych zarzutów Kubale. Został on wtedy uniewinniony. Choć sam zarzut o uszczuplenie budżetu państwa o kwotę 476 tys. zł w postaci ceł zwyczajnie uległ przedawnieniu, a przez ten czas nikt nie potrafił wskazać na winę przedsiębiorcy.
Czytaj również: Szykują się nowe przepisy, które pozwolą na konfiskatę majątku przedsiębiorców
– Nie było dowodu na kwestie podatkowe i celne, śledczy nie byli w stanie tego udokumentować. Tak uparcie dążyli do tego, żeby proces się toczył, bo bali się porażki. Liczyli chyba, że pęknę, że złamię się, że się w końcu przyznam. Są przecież takie przypadki. Ludzie zmęczeni psychicznie przyznają się do rzeczy, których nie zrobili. Może liczyli, że ja tak zrobię? Źle trafili. To potwierdza, że proces karny nigdy nie powinien ruszyć – wyjaśnia dalej Kubala.
Przedsiębiorca dalej walczy o odszkodowanie w wysokości 48 mln zł. W 2016 r. dostał jedynie 150 tys. zł., ale uważa, że ” to jest śmieszna suma”.
–Pragnę Wam wszystkim serdecznie podziękować za wiele słów wsparcia w tej blisko 17 letniej walce . Wiem , że jestem jednym z wielu tysięcy poszkodowanych przez bezprawne działania wymiaru sprawiedliwości i że wielu nie doczekało za życia sprawiedliwości – napisał na swoim profilu na Facebooku.
Cały wpis Marka Kubali można przeczytać w tym miejscu.
Można również obejrzeć archiwalny odcinek programu „Państwo w państwie”, gdzie można posłuchać o historii zatrzymania przedsiębiorcy.