Rafał Ziemkiewicz opublikował na swojej stronie internetowej tekst, w którym zasugerował zjednoczenie środowisk prawicowych i patriotycznych. Publikacja odbiła się szerokim echem, szczególnie w środowisku związanym z ruchem Kukiz’15.
We wstępie swojego tekstu Ziemkiewicz, co podkreślał zresztą wielokrotnie przy innych okazjach, zauważa, że w Polsce zamiast polityki, mamy do czynienia z plemienną wojną. Wojna ta jest niemożliwa do wygrania dla żadnej ze stron. Jej przedłużanie stanowi dziś największe zagrożenie dla państwa i narodu polskiego – pisze.
Publicysta zauważa, że dwie dominujące partie świadomie zaostrzają emocje wśród swojego elektoratu po to, by „poddawać swoich zwolenników propagandowej indoktrynacji, budującej wojenne emocje: poczuciu moralnej wyższości nad zwolennikami strony przeciwnej („patrioci” –„europejczycy”), pogardy dla nich („targowica” – „wiocha”), zagrożenia z ich strony („niszczą Polskę” – „zabierają nam wolność”), doznanych od nich krzywd („opluwali naszego prezydenta” – „nazwali nas gorszym sortem”)”.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Ziemkiewicz zauważa, że trwająca od wielu lat wojna polsko-polsko nie w istocie żadnego zakończenia. Może najwyżej doprowadzić do utraty państwa – to dopiero pogodzi polskich Hutu i Tutsi w podobny sposób, jak okupacja niemiecka i sowiecka unieważniły spory pomiędzy sanacją a endecją i ludowcami – pisze.
Autor m.in. „Polactwa” zauważa jednak, że na scenie politycznej pojawił się ktoś, kto ma szansę wprowadzić nową jakość. Tą osobą, zdaniem Ziemkiewicza, jest Paweł Kukiz, lider ruchu Kukiz’15. Jednak dzięki wyborczym sukcesom Pawła Kukiza w roku 2015 i dzięki temu, że wbrew ówczesnym proroctwom polityków dominujących partii i basujących im mediów jego klub parlamentarny nie uległ rozkruszeniu, a on sam nie okazał się „gwiazdą jednego sezonu” i nie „znudził się szybko wyborcom” w kolejnych wyborach ta sytuacja już się nie powtórzy (…) Można dziś powiedzieć z cała pewnością, że Paweł Kukiz zdał egzamin z działalności publicznej, zdobył sobie trwałe miejsce na scenie politycznej i stabilne poparcie. Daje mu to ogromną szansę doprowadzenia do historycznej zmiany i wyprowadzenia Polski z jałowej i niszczącej partyjno-plemiennej wojny domowej – ocenił.
I tu dochodzimy do sedna. Ziemkiewicz uważa, że poza obszarem partyjnej walki PiS-PO „pozostaje niewielki, ale rosnący z każdym wchodzącym w życie publiczne pokoleniem obszar”, który publicysta nazywa PIWONIA. Prawica, Wolnościowcy, Narodowcy i Antysystemowcy. Autor zauważa, że są to środowiska pod wieloma względami różne, ale kompatybilne dzięki dwóm zasadniczym sprawom. Po pierwsze – nie są powiązane z żadną ze stron demolującej państwo polskie wojny domowej. Po drugie – łączy je generalnie ta sama wizja państwa ograniczonego w swych kompetencjach, ale silnego i skutecznego w sprawach do niego z natury należących, służącego obywatelom, a nie elitom, oddalonego jak tylko to możliwe od partyjnej polityki. Skupione głosy tych środowisk dać mogą w wyborach około 15 procent głosów – stwierdza.
Ziemkiewicz twierdzi, że jedyną postacią, która jest w stanie stworzy szeroki front antystemowy, jest Paweł Kukiz. Na Pawle Kukizie, jako liderze, i wszystkich osobach z nim współpracujących oraz gotowych do podjęcia takiej współpracy spoczywa w tej sytuacji szczególna odpowiedzialność. Nikt poza Kukizem prawdopodobnie nie będzie w stanie skupić głosów Piwonii. Z kolei nikt oprócz Piwonii nie będzie w stanie stworzyć trzeciej siły w przyszłym parlamencie – napisał.
Mamy więc do czynienia z jasnym apelem Ziemkiewicza skierowanym do Pawła Kukiza. Panowie współpracują ze sobą od czasu powołania do życia Endecji, czyli narodowo-demokratycznego stowarzyszenia, w skład którego wchodzi część posłów Kukiz’15, a Ziemkiewicz oraz lider sejmowego ruchu udzielili inicjatywie „błogosławieństwa”. Czy publicysta przekona Kukiza do podjęcia rozmów z szeroko rozumianym środowiskiem antystystemowym? Musimy przyznać, że propozycja wygląda naprawdę ciekawie.
źródło: uziemkiewicza.pl
Fot. Wikimedia/Adrian Grycuk