Niedzielne zamachy w Londynie są szeroko komentowane w mediach tradycyjnych i społecznościowych. Głos w sprawie zabrał m.in. publicysta tygodnika „Do Rzeczy” Łukasz Warzecha, który wskazał, jak europejczycy powinni bronić się przed kolejnymi zamachami ze strony terrorystów.
W stolicy Anglii doszło do dwóch ataków terrorystycznych, w wyniku których zginęło 7 osób, a ok. 50 zostało rannych. Pierwszy z ataków miał miejsce na moście London Bridge. Zamachowcy samochodem, białą furgonetką, wjechali w pieszych, którzy przemieszczali się po moście.
Niedługo potem doszło do drugiego ataku. W pobliżu Borough Market ci sami napastnicy nożami zaatakowali ludzi, w tym funkcjonariusza policji. Ostatecznie trzech terrorystów odpowiedzialnych za zamachy zostało zastrzelonych przez policję. Media podają, że mężczyźni mieli na sobie coś, co przypominało pasy szahida. Po kilku godzinach pojawiła się informacja, iż były to atrapy.
Czytaj także: Ziemkiewicz komentuje zamachy w Londynie. W gorzkich słowach przedstawia upadek Europy
Łukasz Warzecha w wideokomentarzu na kanale YouTube podkreślił konieczność faktycznego oporu, w miejsce symbolicznych akcji, które są w stanie jedynie „rozśmieszyć terrorystów”.
Przypomniałem sobie akcję, która ruszyła po innym zamachu. Była to akcja tatuowania sobie pszczółek. Pszczółka miała być symbolem sprzeciwu wobec tego co się wydarzyło, pieniądze za te tatuaże miały być przekazane rodzinom ofiar. Akcja była pewnym novum w stosunku do marszy czy akcji malowania kredkami różnych pokojowych obrazków na chodnikach. Kiedy się takie działanie krytykuje, to bardzo często pojawia się argument, jak można w ten sposób traktować takie wyrazy solidarności – mówi Warzecha.
Warzecha podkreślił, że służby, nawet najlepsze, nie są w stanie zapobiec zamachom terrorystycznym.
Co może powstrzymać terrorystów przed przeprowadzaniem zamachów? Moim zdaniem jest to przekonanie, że tam gdzie się pojawią, gdzie będą próbowali, napotkają nie na jakiś symboliczny opór w postaci tatuaży z pszczółką, czy rysowania na chodnikach, bo to może ich tylko rozśmieszyć, ale napotkają atmosferę czynnego oporu lub czynny opór i to nie ze strony służb, ale społeczeństwa – podkreśla publicysta tygodnika „Do Rzeczy”.
Źródło: YouTube.com/tygodnikdorzeczy