Jakiś czas temu na portalu wMeritum.pl informowaliśmy o pojawieniu się radioaktywnej chmury nad Europą. Teraz całą sprawę tłumaczą Rosjanie, którzy byli oskarżani o to, że źródłem zakażenia był jeden z tamtejszych ośrodków.
Radioaktywna chmura zawierająca izotop rutenu-106 pojawiła się nad Europą pod koniec września bieżącego roku. Przypuszczano, że źródłem zakażenia jest zakład na terenie Rosji bądź Kazachstanu.
Najbardziej prawdopodobny był ośrodek przerobu materiałów radioaktywnych „Majak”, ponieważ to właśnie w promieniu 100 kilometrów od zakładu stężenie radioaktywnych substancji było największe. W niektórych miejscach normy zostały przekroczone niemal tysiąc razy, co stanowi śmiertelne zagrożenie dla człowieka.
Czytaj także: Czarnobyl nie był pierwszy. 30 lat wcześniej doszło do katastrofy kysztymskiej
Na terenie zakładu „Majak” przeprowadzono badania, o których informuje „The Moscow Times”. Okazuje się, że fabryka nie zajmowała się wytwarzaniem rutenu. Co więcej, u żadnego z pracowników nie stwierdzono obecności substancji radioaktywnej w organizmie. Jeden z autorów raportu, Rafael Harutyunyan zaznaczył, że obecność rutenu w atmosferze nie była związana z działalnością Rosji. Co zatem było przyczyną?
Jak informuje raport, przyczyną powstania radioaktywnej chmury było spalenie w atmosferze sztucznego satelity bądź jego fragmentu. Znajdować się na nim miał izotop rutenu-106 o wysokiej aktywności. Spowodowało to podwyższoną obecność pierwiastka w atmosferze.