W Gwatemali doszło do potężnej erupcji tzw. Wulkanu Ognia. Słupy popiołów są wyrzucane na wysokość nawet 10 kilometrów. Choć trwa wielka ewakuacja, to nie udało się uniknąć ofiar. Na razie potwierdzono śmierć kilkudziesięciu osób, ale setki wciąż są uważane za zaginione. Wciąż rośnie też liczba rannych.
Gwatemalski Wulkan Ognia (Volcan de fuego) jest aktywny nieprzerwanie od kilkuset lat. Jednak tak potężnej erupcji nie było tam od bardzo dawna. Okolicę pokrywa gruba warstwa pyłów i materiałów piroklastycznych, które uniosły się w powietrze po wybuchu wulkanu.
Nie udało się uniknąć ofiar. Obecnie stwierdzono śmierć co najmniej 25 osób, ale ta liczba może drastycznie wzrosnąć. Wciąż setki ludzi są uważane za zaginione. Do szpitali trafiło dotąd ponad stu rannych. Ta liczba też rośnie z każdą chwilą.
Konieczne było zamknięcie lotniska międzynarodowego. Pas startowy został pokryty grubą warstwą pyłów wulkanicznych. Te wraz z gęstym dymem unoszą się również w powietrzu, co dodatkowo utrudnia ruch lotniczy. „Erupcja wulkanu Fuego jest najsilniejszą zarejestrowaną erupcją w ostatnich latach” – podał w oświadczeniu Krajowy Instytut Sejsmologii i Wulkanologi.
Czytaj także: Czarnobyl nie był pierwszy. 30 lat wcześniej doszło do katastrofy kysztymskiej
Wulkan znajduje się ok. 50 kilometrów od stolicy Gwatemali. Ma wysokość 3763 m. i jest częścią górskiego departamentu Qezaltenango. To jeden z najbardziej aktywnych wulkanów w rejonie.
Źródło: o2.pl
Fot.: YouTube/RT