Polski patriota czy zdrajca i niemiecki szpieg? Kim tak naprawdę był ten tajemniczy człowiek oraz prowadzona przez niego organizacja? Jerzy Tom, występujący również jako Hubert Jura, Hubert Jung, „Augustyniak”, czy „Kalinowski” to niewątpliwie jedna z najciekawszych postaci polskiego podziemia z okresu II wojny światowej.
Początki konspiracji
O samym „Tomie” wiemy bardzo niewiele. Najprawdopodobniej urodził się w polsko-niemieckiej rodzinie, gdzieś w okolicach Borów Tucholskich. Przed wybuchem wojny był podporucznikiem Wojska Polskiego. Ciężko jest również ustalić jego początkową przynależność organizacyjną. Z dostępnych źródeł wynika, iż był on dowódcą zgrupowania „Las I” oraz „Las II” operujących w ramach Armii Krajowej na terenie znajdującym się na południowy wschód od Warszawy lub gdzieś na Lubelszczyźnie.
Latem 1943 roku „Tom” stworzy oddział o kryptonimie „Sosna”. Jak podaje w swojej książce prof. Jan Żaryn („Taniec na linie nad przepaścią”), formacja ta zaliczała się do Akcji Specjalnej NOW-NSZ pow. Opoczno, powiązanej z grupą rozłamową Stronnictwa Narodowego. Miała ona na swoim koncie wiele akcji przeciwko partyzantce komunistycznej. Do najsłynniejszych zalicza się pierwszy w historii wypadek likwidacji oddziału Gwardii Ludowej im. Ludwika Waryńskiego, który miał miejsce 22 lipca 1943 roku w gajówce Puszcza w lasach przysuskich na Kielecczyźnie.
Agent Gestapo
Jak wynika z ustaleń Zbigniewa Siemaszko, Jerzy Tom był w stałym kontakcie z Gestapo już od drugiej połowy roku 1943 i posiadał kryptonim „Georg”. Po ujawnieniu przez wywiad NSZ jego współpracy z Paulem Fuschem – szefem Gestapo dystryktu Radom, został na niego wydany wyrok śmierci zarówno przez NSZ jak i AK. W wyniku tego „Jura” zerwał wszelkie kontakty z podziemiem i rozpoczął tworzenie własnej organizacji o charakterze stricte antykomunistycznym. Przy jej formowaniu ściśle współpracował z niemieckim wywiadem. Przez cały ten czas ciążyła nad nim kara śmierci. Bliskim jej wykonania była jedna z wielu komórek likwidacyjnych, powołanych specjalnie do tego zadania przez Władysława Pacholczyka ps. „Adam” – inspektora V Okręgu NSZ-AK. Jednak w wyniku ostrzału „Tom” został jedynie ranny, gdyż w trakcie przeprowadzania zamachu pojawił się oddział żandarmerii, który spowodował pośpieszne wycofanie się partyzantów. W niecały rok później Pacholczyk został zamordowany przez ludzi „Toma” w Częstochowie.
Współpraca z NSZ-ZJ
Organizacja Toma, jak określano ją w podziemiu, prowadziła przede wszystkim działalność wywiadowczą. Jej siatka obejmowała obszary kielecki, radomski, częstochowski i krakowski. W wyniku przeniesienia dowództwa NSZ-ZJ z Warszawy do Częstochowy, a wraz z nim Oddziału II (wywiad) nawiązano kontakt z „Tomem”. Jednak szersza współpraca nastąpiła dopiero po śmierci szefa wywiadu mjr. Wiktora Gostomskiego ps. „Nałęcz”, który nie był zbyt skory do korzystania z usług agenta Gestapo. Stanowisko objął po nim Otmar Wawrzkowicz ps. „Oleś”, największy zwolennik współpracy z Organizacją. Co ciekawe, jak podaje w swej książce płk. Antoni Szacki – dowódca Brygady Świętokrzyskiej – z usług Jerzego Toma i jego ludzi korzystały wtedy wszystkie formacje podziemne (oczywiście poza komunistami).
Dlaczego kierownictwo Grupy Szańca zgodziło się na współdziałanie, mimo iż wiedziało, że „Tom” posiadał kontakty z Gestapo? Jak wspomina w „Zeszytach III do Historii NSZ” Tadeusz Boguszewski – jeden z członków Organizacji Polskiej: Konieczność posiadania środków transportowych nie tylko w lasach, lecz i do swobodnego poruszania się po okupowanych miastach i wsiach staje się paląca. Bardzo na czasie kpt. „Tom” ofiaruje swe usługi i dostarcza szybko i pewnie ausweis`ów, przepustek, znaków rejestracyjnych, kuponów na benzynę, smary itp. Dostarcza również wiadomości o ruchach i zamiarach Niemców. W tym okresie pomoc bezinteresowna Organizacji Toma była bezcenną.
Latem 1944 roku „Tom” pojawił się na krótko w Brygadzie Świętokrzyskiej po czym znikł bez śladu. Jak podaje prof. Żaryn, najprawdopodobniej działał on później na terenie Radomia i Częstochowy. Natomiast 18 lub 19 października wykonał wyrok śmierci na Stanisławie Nakoniecznikowie-Klukowskim, byłym po. Komendanta Głównego NSZ, który został skazany przez kierownictwo NSZ-ZJ za kontakty z Polską Armią Ludową i zarzut chęci podporządkowania Brygady komunistom.
Ofensywa sowiecka i marsz na Zachód
W wyniku rozpoczęcia ofensywy przez sowietów 12 stycznia 1945 r., „Tom”, prawdopodobnie u boku Fuscha, ewakuował się do Berlina. Jak czytamy w publikacji „Taniec na linie nad przepaścią” obaj: mogli należeć do niemieckiej siatki wywiadowczo-agenturalnej, nastawionej pod koniec wojny opozycyjnie do kierownictwa III Rzeszy i szukającej kontaktu z Amerykanami.
„Tom” odnalazł Brygadę Świętokrzyską 15 lutego, gdy ta stacjonowała w Kaubitz. Jak wspomina płk. Antoni Szacki, celem jego wizyty było złożenie propozycji pośredniczenia w rozmowach z Niemcami, w sprawie dalszego przemarszu na Zachód. Końcowe powodzenie tej inicjatywy było na pewno w niemałym stopniu zasługą tego człowieka. Ponadto oprócz doraźnego wsparcia w kontaktach z hitlerowcami, zorganizował on także kursy spadochroniarskie i radiotelegraficzne. Odbywały się one w okolicach Pilzna gdzie Organizacja Toma utworzyła swój nowy ośrodek wywiadowczy. Dzięki powyższym szkoleniom udało się wysłać niemieckimi samolotami do Polski trzy grupy skoczków z Brygady Świętokrzyskiej, których zadaniem było zebranie jak największej ilości informacji o sytuacji w kraju, skontaktowanie się z dowództwem NSZ i ponowne nawiązanie kontaktu z Brygadą. Niestety wszystkie akcje zakończyły się ujęciem eneszetowców przez UB.
Koniec wojny i dalsze losy Toma
Po zakończeniu wojny Jerzy Tom dowodził przez dwa tygodnie kolumną samochodową BŚ, po czym został wezwany przez II Oddział (wywiad) II Korpusu do Włoch. Wrócił do Pilzna z funkcją kierownika placówki Czerwonego Krzyża, ze specjalnymi zadaniami. Dzięki swojemu stanowisku i wytężonej pracy udało mu się „przerzucić” wielu uciekinierów z Polski do Amerykańskiej strefy okupacyjnej. Przypuszczalnie w 1947 roku cudem uniknął on aresztowania przez czeski resort bezpieczeństwa, a następnie wyjechał do Ameryki Południowej, prawdopodobnie do Argentyny. Tam zmienił nazwisko na Kalinowski i „zgubił” tropiący go wywiad komunistyczny. Jego dalsze losy są nieznane.
Istnieje hipoteza, że „Tom” był podwójnym agentem polskiego wywiadu i jego rolą było wykorzystanie niemieckich dążeń do stworzenia oddziałów antykomunistycznych, w celu uzyskania ważnych informacji o charakterze strategicznym i wywiadowczym. Są to jednak tylko przypuszczenia, ponieważ teoria ta nie jest w żaden sposób potwierdzona.
Co dziś, po prawie 70 latach od tamtych wydarzeń możemy powiedzieć o „Tomie” i jego organizacji? Czy możemy go jednoznacznie ocenić? Niewątpliwie sposób w jaki działał był bardzo nietypowy, a dla niektórych wręcz nie do przyjęcia, jednakże czy nie należy oceniać czyjegoś działania nie tylko poprzez formę, ale przede wszystkim pryzmat ostatecznego wyniku? Na te pytania musi sobie Czytelnik odpowiedzieć sam.