Ruch Narodowy pikietował w Warszawie co było formą protestu narodowców przeciw dyskryminacji Polaków na Litwie. Zgromadzenie połączone z konferencją prasową rozpoczęło się w samo południe pod ambasadą Litwy.
Bezpośrednią przyczyną kilkudziesięcioosobowego zgromadzenia zorganizowanego przez Ruch Narodowy, a składającego się z działaczy Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo-Radykalnego i kibiców Legii Warszawa była wiadomość o nałożeniu kary finansowej na Bolesława Daszkiewicza, dyrektora administracji Samorządu Rejonu Solecznickiego na Wileńszczyźnie. Przyczyną kary w wysokości 43 400 litów (12 569 euro) albo 100 litów (ok. 30 euro) za każdy dzień zwłoki w wykonywaniu orzeczenia sądu były tabliczki z polskimi nazwami ulic jakie wiszą w regionie. Daszkiewicz broni się argumentem, że stanowiące kość niezgody tabliczki zawisły na prywatnych posesjach, których właściciele nie chcą ich usunąć, a władza administracyjna nie ma do tego odpowiednich narzędzi prawnych.
Ruch Narodowy wydał specjalne oświadczenie w tej sprawie. Czytamy w nim m.in., że postępowanie czynników litewskich jest podłe, prymitywne i głęboko antypolskie. Działania dyskryminujące mniejszość polską na Litwie zmierzają – zdaniem narodowców – do uczynienia Polaków obywatelami drugiej kategorii. W oświadczeniu zawarto także dwa postulaty: – Żądamy od Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie zdecydowanej i ostrej reakcji na kolejne, skandaliczne posunięcia litewskiej administracji wobec naszych rodaków. Wzywamy rząd Republiki Litewskiej do zaniechania antypolskiej polityki. Czekamy na deklarację, iż język polski jest pełnoprawnym językiem urzędowym na Wileńszczyźnie – czytamy w oświadczeniu.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Rejon Solecznicki jest zamieszkiwany przez zwartą grupę społeczności polskiej stanowiącą blisko 80 proc. całej ludności. Dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic są standardem w całej Unii Europejskiej na obszarach zamieszkiwanych przez zwarte grupy mniejszości narodowych. Litwa, państwo członkowskie UE, przy bierności polskich władz od dłuższego czasu łamie te standardy. Warto podkreślić, że mniejszość polska na Wileńszczyźnie nie jest ludnością napływową a zamieszkującą ten teren od pokoleń.
Fot. RuchNarodowy/facebook.com