• Redakcja
  • Regulamin
  • Kontakt
  • Patronat medialny
wMeritum.pl
  • Wiadomości
    • Wszystkie
    • Wiadomości z Europy
    • Wiadomości z Polski
    • Wiadomości ze Świata
    Trzaskowski wręczył Nawrockiemu tajemniczą kopertę. Co w niej było? [WIDEO]

    Trzaskowski wskazał różnicę pomiędzy Dudą i Nawrocki. Jest zaniepokojony

    Sawicki boi się unieważnienia wyborów. „Obawiam się najgorszego”

    Sawicki boi się unieważnienia wyborów. „Obawiam się najgorszego”

    Przyłęk Duży: wjechał na przejazd kolejowy choć rogatki były opuszczone. Przeżył tylko cudem [WIDEO]

    Przyłęk Duży: wjechał na przejazd kolejowy choć rogatki były opuszczone. Przeżył tylko cudem [WIDEO]

    Materiał TVP Info o Trzaskowskim. Kandydat KO z hot dogiem, internauci się śmieją [WIDEO]

    Materiał TVP Info o Trzaskowskim. Kandydat KO z hot dogiem, internauci się śmieją [WIDEO]

    karol nawrocki

    Sondaż tuż przed ciszą wyborczą. Nawrocki goni Trzaskowskiego

    Mieszko R. złożył zeznania. Szokujące szczegóły

    Ujawnił, jak Mieszko R. zachowuje się w areszcie. Jedna rzecz zwraca uwagę

  • Gospodarka
  • Sport
  • Historia
  • Kultura
  • Publicystyka
  • Moto
  • Styl życia
  • Podróże po Polsce
  • Zakupy
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
wMeritum.pl
  • Wiadomości
    • Wszystkie
    • Wiadomości z Europy
    • Wiadomości z Polski
    • Wiadomości ze Świata
    Trzaskowski wręczył Nawrockiemu tajemniczą kopertę. Co w niej było? [WIDEO]

    Trzaskowski wskazał różnicę pomiędzy Dudą i Nawrocki. Jest zaniepokojony

    Sawicki boi się unieważnienia wyborów. „Obawiam się najgorszego”

    Sawicki boi się unieważnienia wyborów. „Obawiam się najgorszego”

    Przyłęk Duży: wjechał na przejazd kolejowy choć rogatki były opuszczone. Przeżył tylko cudem [WIDEO]

    Przyłęk Duży: wjechał na przejazd kolejowy choć rogatki były opuszczone. Przeżył tylko cudem [WIDEO]

    Materiał TVP Info o Trzaskowskim. Kandydat KO z hot dogiem, internauci się śmieją [WIDEO]

    Materiał TVP Info o Trzaskowskim. Kandydat KO z hot dogiem, internauci się śmieją [WIDEO]

    karol nawrocki

    Sondaż tuż przed ciszą wyborczą. Nawrocki goni Trzaskowskiego

    Mieszko R. złożył zeznania. Szokujące szczegóły

    Ujawnił, jak Mieszko R. zachowuje się w areszcie. Jedna rzecz zwraca uwagę

  • Gospodarka
  • Sport
  • Historia
  • Kultura
  • Publicystyka
  • Moto
  • Styl życia
  • Podróże po Polsce
  • Zakupy
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
wMeritum.pl
Strona Główna Publicystyka Felietony

Kto może zarobić na wojnie na Białorusi?

19 sierpnia 2020
Kategorie: Felietony, Polecane, Publicystyka, Wiadomości, Wiadomości z Europy
t90 Rosja czołg

T90 Fot. flickr.com / Dmitry Terekhov, CC BY-SA 2.0

UdostępnijPodaj dalejUdostępnijWyślij

Wojna sama w sobie jest działaniem całkowicie destruktywnym. Opowieści etatystycznych fanów wojskowości, różnej maści jawnych i niejawnych faszystów oraz innych zupełnie nierozsądnych ludzi o dobrodziejstwach, jakie miałyby dać ludzkości wojny są kompletnie oderwane od rzeczywistości. Wojny to przede wszystkim długi ciąg niszczenia ruchomego i nieruchomego mienia, odciągania najbardziej produktywnej części społeczeństwa od pracy. Nie bez znaczenia jest też fakt, że wielu ludzi po prostu traci na wojnie życie lub musi w panice uciekać, żeby je ratować. Tym niemniej summa summarum na wojnach niektórzy też w dłuższej perspektywie różne rzeczy zyskują (gdyby nie szanse zysku, to nie rozpętywaliby wojen). Kto może zarobić na wojnie na Białorusi?

Zaogniający się konflikt między władzą a społeczeństwem na Białorusi może z pewnym prawdopodobieństwem przeobrazić się w wojnę, albo innego rodzaju konflikt zbrojny (wojnami nazywam bowiem tylko te konflikty zbrojne, gdzie co najmniej dwa państwa walczą przeciwko sobie). Nieustępliwość i silne uzbrojenie władzy w połączeniu z rosnącym gniewem społeczeństwa oraz rosnące zaangażowanie władz innych państw mogą doprowadzić do tego, że część społeczeństwa rozpocznie zbrojną walkę o obalenie prezydenta. Zapewne będą oni mogli liczyć na różnego rodzaju pomoc z zewnątrz, w tym broń i inne środki prowadzenia wojny.

Wojna na Białorusi. Kto mógłby doprowadzić do tego rodzaju eskalacji? Komu by się opłacała a kto, poza samymi Białorusinami, by na niej stracił?

Pierwszym z przegranych byłby z pewnością Aleksander Łukaszenka. Od 26 lat spokojnie zarządzał średniej wielkości europejskim państwem niczym prywatnym folwarkiem. Dla mieszkańców miało to oczywiście złe i dobre strony, ale stabilność i znośny poziom materialnej egzystencji były na pewno w ostatniej dyktaturze Europy zagwarantowane. Sam prezydent ostatnie lata nie tylko budował swoją pozycje odpowiedzialnego lidera, jak w czasie rozmów w Mińsku, których był gospodarzem, ale też niezależność polityczną. Z umiarkowanym skutkiem wychodził też z międzynarodowej izolacji. Jeżeli będzie musiał użyć wojska przeciw części własnego narodu i walczyć „u siebie”, to wszystko zostanie zmarnowane. Po latach dyktatorskich rządów i balansowania między wschodem a zachodem stracił szanse na bezpośrednie poparcie przez UE lub USA, a krnąbrna postawa od 2015 roku uniemożliwiła mu skuteczne ubieganie się o bezpośrednie i bezproblemowe wsparcie Rosji

Kto jeszcze na tej wojnie straci? Stracą Chińczycy. Zainwestowali oni, jako indywidualni przedsiębiorcy, ale też, jako państwo w ostatnich latach wiele miliardów dolarów w kraju ze stolicą w Mińsku. Nie tylko stawiali sklepy i zbywali tam swój towar, ale inwestowali też w fabryki, a nawet w farmy, wykupując niektóre kołchozy. Niewielka Białoruś Łukaszenki była jednym z ich głównych punktów zaczepienia w Europie, od kiedy pałac prezydencki w Mińsku i Moskiewski Kreml przestały całkowicie zgodnie współpracować. Białorusini, chcąc wyrwać się z objęć Federacji Rosyjskiej dążącej coraz wyraźniej do wchłonięcia mniejszego sąsiada, zbliżali się do Pekinu, który wynagradzał każdy krok pożyczkami i inwestycjami, których kraj bardzo potrzebował do podnoszenia poziomu życia. No i podnoszenia poziomu uzbrojenia.

A kto w taki razie zyska na ewentualnej wojnie zyska?

Długofalowo politycznie większość państw Europy wschodniej i środkowej może liczyć na poprawę swojej sytuacji politycznej. Wyrzucenie od stolika jednego z graczy ( może nie najsilniejszego, ale na pewno niezależnego) zwiększy „pulę potęgi” możliwą realnie do zdobycia przez każdego z pozostałych, jeśli tylko mają siły i środki by stanąć do rywalizacji o Białoruski kawałek tortu. Wilno, Warszawa, Moskwa, Berlin, a może nawet Kijów czy Sztokholm, będą chciały wywalczyć sobie, przez sojuszników i agentów, możliwie jak największy wpływ i idące z nim jak największe zyski, gdy bitewny kurz już opadnie.

Zyskać zdecydowanie mogą największe przemysłowe huby Europy Zachodniej, najczęściej zakotwiczone w Niemczech, zarówno Ich właściciele jak i państwa gdzie działają: Niemcy, Czechy, Polska i inne. Lobby potężnego niemieckiego przemysłu jest ciężkie do przecenienia, pomimo, że pozostaje niezauważalne. Firmy te posiadają w olbrzymich ilościach niemal wszystko, co jest potrzebne do dalszego skokowego rozwoju: miliardowe kapitały inwestycyjne, jedne z najnowocześniejszych technologii na planecie, oraz zaprzyjaźnione rządy, które w zamian za ułamek zysków i widoczny rozwój okolicy są w stanie hojnie udzielać różnego rodzaju ulg, zniżek i subsydiów. Wielkiemu przemysłowi zachodniej Europy brakuje tylko i wyłącznie jednego: rąk do pracy w rozsądnej cenie. Pozyskanie tego właśnie zasobu umożliwiłaby wojna domowa, czy międzynarodowa na Białorusi. Miliony ludzi uciekających przed śmiercią, lub nędzną egzystencją w zbombardowanym i upadłym ekonomicznie kraju Europa ostatnio widziała w okolicach 2015 roku, gdy po przemianach politycznych Ukraina została ogarnięta konfliktem. Na ich mozolnej i taniej pracy zyskiwała nie tylko Polska, ale też kraje ościenne. Po pięciu latach napływ siły żywej z Ukrainy mocno się ograniczył, ale inwestycje wciąż czekają na rozpoczęcie i działanie, a Słowianie są, jak pokazują opinie i badania pracowitsi i, mimo różnych incydentów, mniej problematyczni od Arabów czy mieszkańców Afryki.

Zyskać może też Rosja, a dokładniej jej prezydent i grupa najbardziej wpływowych oligarchów. Jakikolwiek konflikt zbrojny na Białorusi z pewnością oznaczałby bezpośrednie zaangażowanie Federacji Rosyjskiej. Dla oligarchów długofalowy zysk jest oczywisty: w czasie konfliktu będą mogli nabyć w bajecznie niskich cenach nieruchomości, a także firmy oraz każde możliwe mienie w okolicach strefy konfliktu. Oni, w przeciwieństwie do kogokolwiek innego, mogą mieć pewność, że siły zbrojne Federacji Rosyjskiej im tego mienia nie zbombardują. Sam lokator Kremla na takim konflikcie mógłby sobie z pewnością zyskać politycznie, pokazując się jako obrońca wartości najwyższych przed chaosem i faszyzmem (a konserwatywni rosyjscy przywódcy nadużywają tego słowa nie mniej od zachodnioeuropejskiej lewicy). Oczywiście fotki Putina i ministra obrony Siergieja Szojgu kosztowałyby zwykłych Rosjan niedostatek z powodu jeszcze dotkliwszych, niż po aneksji Krymu, sankcji. Gdyby import żywności do Rosji kolejny raz oberwał, znów jak w czasie najgłębszych kryzysów dyplomatycznych robotnicy z Omska czy Kujbyszewa o mięsie mogliby pomarzyć, ale to nigdy specjalnie nie obchodziło rosyjskich przywódców. 

Zaangażowanie Rosji byłoby też w pewnym stopniu na rękę USA. Pod względem militarnym Rosja nie zbliży się już bardziej do granicy NATO, bo bazy wojskowe w Kaliningradzie i na Białorusi są zdolne bezpośrednio ostrzelać terytorium Polski, które jednocześnie jest terytorium Paktu Północnoatlantyckiego. Tak więc, pod kątem rywalizacji z NATO, Rosja nie ma praktycznie nic do zyskania, a koszty takiej interwencji ograniczyłyby możliwość szybkiego rozwoju sił zbrojnych Federacji, wzmogłyby kryzys ekonomiczny i uderzyły w relacje handlowe, dla których Białoruś często jest krajem tranzytowym. Poza tym zawsze lepiej jak przeciwnik otwarcie gdzieś walczy: on jest zajęty i nie ma czasu knuć, a ty dokładnie widzisz, co robi i gdzie się znajduje.

Fakt, że firmy produkujące uzbrojenie od Japonii na wschodzie po Kalifornię na zachodzie zyskają, jest truizmem, nad którym nie będę się rozwodził. Dużo ciekawsze jest to, co może zyskać Rzeczpospolita Polska. Polska pozostaje największym, najbogatszym, najsilniejszym politycznie oraz najsilniej uzbrojonym państwem na wschodzie UE, a nasza agentura – płatna i bezpłatna – działa na Białorusi od dziesiątek lat. Wysadzenie z siodła Baćki („Tatusia”) Łukaszenki, pozwoliłoby jej mieć istotny wpływ na sytuację w państwie. Gdyby kraj rozerwała wojna domowa, część zachodnią, gdzie mieszkają Polacy (w mniejszości) a większość nas zna, lubi i uważa za bliski i wolny kraj dobrobytu można by… zająć. Prozachodnie siły są tam mocne, telewizja „Biełsat” nadawana przez TVP odbierana wyraźnie, a pieniądze przekazywane dla Związku Polaków na Białorusi od lat idą na wspieranie dobrego wizerunku naszego kraju. Nie jest wykluczone, że gdyby centrum państwa zostało militarnie zduszone, to zachodnia Białoruś, dobrze pamiętająca czasy świetności Grodna i Brześcia w I Rzeczpospolitej, sama poprosiłaby Najjaśniejszą Rzeczpospolitą, by pancerna husaria osłoniła ją przed wschodnim despotyzmem po raz kolejny. Pomimo kosztów byłby to jeden z lepszych interesów, jakie Polska może zrobić w pierwszej ćwierci XXI wieku.

Czy wojna, na której tylu potężnych może tylko zyskać jest jeszcze do uniknięcia? Z pewnością, jakimś sposobem, tak. Jednak nie sposób stwierdzić, co by się musiało stać, żeby do tego doszło. Miejmy nadzieję, że mieszkańcom Białorusi wystarczy dobrej woli i rozsądku, by nie pozwolić wielkim tego świata wmanewrować się w bratobójczą wojnę, która im jednym da tylko śmierć i zniszczenie dorobku pokoleń Rusinów.

Autor: Rafał Kulicki

Tagi konfliktwojna na białorusi
UdostępnijTweetUdostępnijWyślij

© 2013-2021 wMeritum.pl | Realizacja: Media Machine

Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
  • Wiadomości
  • Gospodarka
  • Sport
  • Kultura
  • Historia
  • Publicystyka
  • Moto
  • Koronawirus

© 2013-2021 wMeritum.pl | Realizacja: Media Machine