4 kwietnia 1794 polska armia pod dowództwem Tadeusza Kościuszki rozgromiła armię rosyjską pod Racławicami. Mimo że z strategicznego punktu widzenia Polacy nie osiągnęli wiele, to wygrana ta znacząco wpłynęła na wzrost morale wśród powstańców. Chłopi pokazali swoją wartość na polu walki, a wszyscy uczestnicy powstania zaczęli wierzyć w nadchodzące zwycięstwo. Widmo III rozbioru Polski zostało przesunięte w czasie.
Insurekcja Kościuszkowska wybuchła 24 marca 1794 w Krakowie ogłoszeniem przez Tadeusza Kościuszkę Aktu Powstania Obywatelów, Mieszkańców Województwa Krakowskiego. Oto początkowy fragment aktu:
Wiadomy jest światu stan teraźniejszy nieszczęśliwej Polski. Niegodziwość dwóch sąsiedzkich mocarstw i zbrodnia zdrajców Ojczyzny, pogrążyły ją w tę przepaść. Uwzięta na zniesienie imienia polskiego, Katarzyna II, w zmowie z wiarołomnym Fryderykiem Gwilhelmem, dokonała zamiaru nieprawości swojej. Niemasz rodzaju zbrodni, fałszu, obłudy i podstępu, któremiby się te dwa rządy niesplamiły dla dogodzenia swojej zemście i chciwości. (…)
A w ten sposób Polacy określili w akcie cele powstania :
Uwolnienie Polski od obcego żołnierza, przywrócenie i zabezpieczenie całości jej granic, wytępienie wszelkiej przemocy i uzurpacji, tak obcej, jak i domowej, ugruntowanie wolności narodowej i niepodległości Rzeczypospolitej, ten jest cel święty powstania naszego, (…).
1 kwietnia Kościuszko wyruszył na czele około 1 tyś. armii z Krakowa. Obrał kierunek na Warszawę i Wilno. Po drodze cały czas do powstańców dołączały kolejne oddziały z okolicy, tak, że wkrótce ich liczba wyniosła około 6 tysięcy. Rosjanie pod dowództwem gen. Denisowa planowali oskrzydlić Polaków w ich obozie pod Koniuszą. Podzielili więc swoje siły na dwie części po ok. 3 tyś. żołnierzy. Jedną dowodził wspomniany już wcześniej Denisow, a drugą gen. Tomasow. O świcie 4 kwietnia doszło do zwycięstwa Polaków nad wysłanym przez Rosjan kozackim podjazdem. Powstańcy pojmali kilku kozaków, od których dowiedzieli się o planach przeciwnika. Kościuszko podjął szybką decyzję o zmianie trasy przemarszu, mając nadzieję na ominięcie zastawionej pułapki. W tym celu wraz z wojskiem udał się w stronę majątku racławickiego.
Około godziny 11 drogę Polakom zagrodził gen. Tomasow. Doszło do niewielkiego starcia kawaleryjskiego, po czym obie strony zaczęły przyjmować pozycję do ostatecznej bitwy. W bardziej korzystnym położeniu znalazła się armia rosyjska, ponieważ rozstawiła się na wzgórzach dominujących nad okolicą. Polacy zajęli stanowiska w odległości ok. 2 kilometrów od Rosjan. W centrum na niewielkich wzgórzach Kościuszko umieścił piechotę w otoczeniu 6 dział. Lewym skrzydłem dowodził gen. Zajączek osłaniając jednocześnie chłopską rezerwę. Na prawej flance kosynierami dowodził gen. Madaliński.
Rosjanie zaatakowali pierwsi o godzinie 15. Nie wykorzystali swojego rozlokowania i pomimo dwukrotnie mniejszej liczebności rozpoczęli atak, lekceważąc tym samym siły powstańcze. Decyzję tę Tomasow podjął w obawie o to , że Polacy nadal mają szanse na wymknięcie się. Podzielił więc swoje wojska na dwie kolumny. Jedna dowodził osobiście, a drugą powierzył Pustowałowowi. Z własną kolumną podszedł pod polskie pozycje, nie udało mu się jednak doprowadzić do bezpośredniego starcia i zatrzymał się pod naporem ostrzału artyleryjskiego i również rozpoczął kanonadę, mając nadzieję na odwrócenie uwagi Kościuszki od zbliżających się z drugiej strony oddziałów Pustowałowa. W tym czasie te zdążyły już dotrzeć w pobliże polskiej armii. Około 400 kozaków zaatakowało linie Polaków i wprowadziło popłoch w polskich szeregach. Część powstańców uciekła pod ich naporem, rozsiewając wieść o klęsce i śmierci Kościuszki wśród znajdujących się w odwodzie kosynierów. Na szczęście sytuację opanował gen. Jan Slaski, zapobiegając tym samym dalszej dezercji.
Około godziny 17 powstańcy odparli nacierających Rosjan. Kościuszko zauważył jednocześnie nadciągające z odsieczą oddziały gen. Denisowa. Wcześniej przerzucił oddziały gen. Madalińskiego na lewą stronę, nowa sytuacja zmusiła go do rewizji decyzji. Tomasow zareagował wysłaniem części piechoty do wsparcia Pustowałowa, przez co osłabił swoje centrum i obronę artylerii. Kościuszko mając świadomość, że dołączenie do walki gen. Denisowa przesądzi o losach bitwy na niekorzyść powstańców, postanowił działać. Wydał rozkaz natarcia na rosyjską artylerię. W tym celu wysłał 320 kosynierów osłanianych na flankach przez oddziały piechoty. Chłopów nie zatrzymały nawet dwie salwy armatnie, Rosjanie widząc, że ich sytuacja z minuty na minutę staje się coraz bardziej dramatyczna rzucili się do panicznej ucieczki. Niestety polscy chłopi nie zbyt przepadali za swoim przeciwnikiem, w dodatku nie znali języka rosyjskiego przez co zabijali nawet tych, którzy chcieli poddać się do niewoli. W obliczu zbliżającej się nocy, Kościuszko wydał kolejny rozkaz ataku, tym razem na pozycję Pustowałowa. Polska piechota przy wsparciu kosynierów przełamała i tę linię obrony doprowadzając do kolejnej masowej ucieczki Rosjan. Losy bitwy zostały przesądzone, a Polacy odnieśli świetne zwycięstwo. Co prawda, już po zmroku na pole bitwy dotarły wojska Denisowa, jednak nie zdecydował się on zaatakować nawet uległych rozproszeniu w pościgu za nieprzyjacielem wojsk polskich. Ograniczył się do oddania kilku salw armatnich, po czym wycofał się z okolicy.
W walce zginęło kilkuset Polaków, po stronie rosyjskiej odnotowano stratę ponad 1000 ludzi. Zasadniczo jeńców było niewielu, z racji wybicia takowych przez chłopów. Powstańcy dzięki zwycięstwu zdobyli 12 dział, 3200 karabinów i pistoletów, a także 3 razy więcej amunicji niż posiadali na początku bitwy. Przy okazji zajęli również rosyjski tabor, w którym znajdowały się między innymi buty i mundury, otrzymali je głównie chłopi.
Zwycięstwo to niestety nie pozwoliło oddziałom Kościuszki przebić się w stronę Warszawy, tak jak pierwotnie zamierzano. Z taktycznego i militarnego punktu widzenia nie przyniosło więc większych korzyści. Miało ono jednak bardzo duże znaczenie zarówno polityczne jak i moralne, stało się bezpośrednią przyczyną rozszerzenia powstania na pozostałe regiony Polski. Już 17 kwietnia 1794 doszło do ogłoszenia insurekcji w Warszawie.
Na koniec warto dodać, że w racławickim natarciu chłopów na armaty brał udział Wojciech Bartos. Osławiony chłop zdobył pierwszą armatę, gasząc lont własną czapką. Ten brawurowy wyczyn został nagrodzony nadaniem mu stopnia chorążego, a także w geście wdzięczności zmieniono mu nazwisko z Bartos na Głowacki. Historycy są jednak niestety pewni, że ta zmiana nazwiska nie wiązała się z nobilitacją bohatera.
fot. Wikimedia Commons, Patria i Surge Polonia