Na portalu YouTube pojawił się trailer filmu dokumentalnego brytyjskiego, lewicowo-liberalnego dziennika – „The Guardian”. Bohaterką dokumentu „Pretty Radical” jest Paulina Świtalska – działaczka Obozu Narodowo-Radykalnego – która portalowi wMeritum.pl zdradziła kulisy nagrania i swoje odczucia po filmie.
Dawid Florczak: Jak to się stało, że znalazła się Pani w świetle zainteresowania brytyjskiej gazety?
Paulina Świtalska: „The Guardian” nie zwrócił się do mnie bezpośrednio z propozycją nakręcenia filmu. 1 sierpnia w rocznicę Powstania Warszawskiego odbył się marsz, na którym zainteresowały się mną dwie kobiety mieszkające na co dzień w Kambodży. Nie miałam przez długi czas pojęcia o tym, że są to dziennikarki „z zewnątrz”. Chętnie odpowiadałam na pytania dotyczące mojego uczestnictwa w marszu. Bodajże kilka dni później dziewczyny pojawiły się na naszym obozie na Podhalu, gdzie oświadczyły mi, że chcą, abym została główną bohaterką dokumentu, ze względu na swą „naturalność w obiektywie kamer”
Film jednak trafił do dziennika „The Guardian”.
Tak. Krótko po skończeniu materiału okazało się, że dziennikarki sprzedały go do brytyjskiego dziennika o poglądach liberalno-lewicowych, na co już nie miałam absolutnie wpływu.
Jak Pani zareagowała na propozycję nakręcenia „Pretty Radical”?
Na początku byłam bardzo zmieszana, ponieważ wskutek przykrych doświadczeń i licznych manipulacji ze strony mediów sceptycznie podchodzimy do współpracy z nimi. Postanowiliśmy jednak ostatecznie przystać na propozycję dziennikarek i pokazać ONR nieco bardziej od wewnątrz. Przede wszystkim chcieliśmy ukazać jacy jesteśmy na prawdę, łamiąc tym samym zmanipulowane stereotypy dotyczące Obozu Narodowo-Radykalnego, ukazywane przez media głównego nurtu.
To prawda. Mainstreamowe media zwykle szukają negatywnych stron ONR. Jak autorki filmu uzasadniały swój pomysł?
Dziennikarki przedstawiały swój pomysł na dokument w sposób bardzo łagodny i przyjazny dla oka. Chciały pokazać Organizację od strony innej, o której większość nie ma nawet pojęcia, czyli od strony kobiet. Uzasadniały to tym, że takiego dokumentu jeszcze nigdy nie było i jest to świetny materiał, który na pewno przyciągnie uwagę wielu odbiorców.
Na czym najbardziej skupiały się dziennikarki?
Zadawały mnóstwo pytań o różnej treści. Sama często miałam problem z odpowiedzią na nie, ponieważ czułam, że są one zbyt osobiste. Interesowały je rozbieżne kwestie poczynając od tego dlaczego wstąpiłam do Organizacji, po liczbę moich butów w szafie.
Czy po filmie dokumentalnym możemy spodziewać się obiektywizmu?
Sama nie wiem czego można spodziewać się po filmie. Choć miał on być niezależnym dokumentem, to został sprzedany do „Guardiana”, o czym dowiedzieliśmy się dopiero po fakcie, dlatego też nie znamy jeszcze kontekstu pełnej wersji.
Nie da się ukryć, że „The Guardian” nie jest przychylny wartościom narodowym i prawicowym. Obawia się Pani stronniczego przedstawienia dokumentu?
Czuję, że wypełniłam swój obowiązek i sprawia mi to ogromną satysfakcję, niezależnie od tego w jaki sposób przedstawi to wszystko „Guardian”.
Jakie były Pani odczucia po skończeniu nagrania?
Szczerze mówiąc, poczułam ogromną ulgę. Przez 5 miesięcy byłam podpinana pod mikrofony i obserwowana przez kamerę – to bardzo wyczerpujące. Kiedy znajomi spotykali się ze sobą, ja udzielałam wywiadów i odpowiadałam na pytania, które często sprawiały mi wiele trudności. Z jednej strony jestem z siebie zadowolona, że wytrwałam do końca zdjęć, aczkolwiek nie wiem czy podjęłabym się kiedykolwiek takiej współpracy ponownie.
Trailer pojawił się w grudniu 2014 roku. Kiedy możemy spodziewać się pełnej wersji filmu?
Pełna wersja dokumentu miała się pojawić na początku stycznia, jednak wciąż nie otrzymałam konkretnej daty emisji filmu.
Dziękuję za rozmowę.
[clear]
Czytaj także: Marian Kowalski o Stonodze: Niespecjalnie ufam „teatrom jednego aktora” [Wywiad]