Z perspektywy czasu uważam, że sport jest brutalny i niesprawiedliwy – mówi Aneta Rygielska. Polska pięściarka nie potrafiła powstrzymać łez podczas wywiadu po powrocie z igrzysk olimpijskich. W trakcie rozmowy podzieliła się smutnym spostrzeżeniem…
Aneta Rygielska jechała do Paryża po medal. Polska pięściarka, Europy z 2019 r., wierzyła, że forma, którą przygotowała na igrzyska zaowocuje miejscem na podium. Tak się jednak niestety nie stało. Startując w kategorii do 66 kg, przegrała na punkty walkę, której stawką była 1/4 finału z Turczynką Busenaz Surmeneli.
Po przylocie do Polski Rygielska nie ukrywała rozgoryczenia. – Z perspektywy czasu uważam, że sport jest brutalny i niesprawiedliwy. I są doceniani tylko ci, którzy wygrywają. I ci, którzy przywożą medale – powiedziała w rozmowie z PZB TV.
W dalszej części rozmowy przyznała wprost, że jest rozczarowana reakcjami innych. – Od tych, którzy przegrywają wszyscy się odwracają. Tak też było u nas i to jest przykre. Na tę chwilę bardzo nie lubię boksu – dodała. W oczach Rygielskiej pojawiły się łzy. Polka nie ukrywała wzruszenia.
–
Aneta Rygielska o wyniku na igrzyskach: Budzę się często z płaczem…
– Ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć, bo ten wynik na igrzyskach miał być całkiem inny. Budzę się i nie wiem, co ze sobą zrobić. Budzę się często z płaczem i… nie wiem ile to jeszcze potrwa – powiedziała wicemistrzyni Europy z 2019 r.
Rygielska przekonuje, że jest świadoma swoich umiejętności. – Wierzyłam, że jesteśmy na tyle mocne, by przejść ciężkie drabinki (nawiązanie do porażki innej pięściarki – Elżbiety Wójcik – przyp. red.). Na ten moment uważam, że zabrakło szczęścia. Ale za cztery lata również może zabraknąć – podkreśliła.