Parafia św. Wojciecha Biskupa i Męczennika w Białymstoku opublikowała na swojej stronie internetowej wytyczne odnośnie postawy wiernych podczas Mszy Świętej. Tekst skomentował Szymon Hołownia, dziennikarz-chrześcijanin.
To, w jaki sposób siedzimy w Kościele nie jest obojętne. Postawa ciała zawsze jest znakiem naszego stosunku do innych. Nawet, jeżeli przyjmujemy taką a nie inną postawę nieświadomie inni odczytują ją jako postawę sygnalizującą nasz stosunek do nich. Powinniśmy zatem siedzieć w taki sposób, by to znamionowało powagę i szacunek dla miejsca i osób. Nie możemy zatem pozostawać w pozycji półleżącej. Nie wolno nam zakładać nogi na nogę, bo taka postawa jest odbierana jako nieelegancka, arogancka, jak mówi młodzież, „luzacka”, lekceważąca. Nie wolno ani mężczyznom ani tym bardziej kobietom szeroko rozstawiać nóg. Jest to nie tylko nieeleganckie, prostackie, znamionujące lekceważenie innych, ale często również wulgarne. O właściwej postawie powinni pamiętać w sposób szczególny wierni, przede wszystkim kobiety, siedzący w pierwszych ławkach. To na nich są zmuszeni patrzeć księża, którzy znajdują się przy ołtarzu i są zwróceni twarzą do wiernych. Kobieta siedząca w pierwszej ławce ubrana w krótką sukienkę czy spódnicę rozstawiająca nogi czy zakładająca nogę na nogę przeszkadza swym widokiem osobom będącym przy ołtarzu w spełnianiu ich posługi i daje im też w ten sposób wyraz swojego lekceważenia i nonszalancji – czytamy w tekście opublikowanym na stronie internetowej parafii (cały tekst TUTAJ).
Do publikacji zamieszczonej na łamach witryny internetowej białostockiej parafii odniósł się Szymon Hołownia, dziennikarz TVN, który nie kryje się ze swoją wiarą. Dobra, normę już znamy, czas na przepisy wykonawcze. 1. Przed pierwszą ławką stawiamy parawan z napisem zwróconym w stronę celebransa: „Patrz na Pana, nie na panią”. 2. W celu wyegzekwowania „opierania stóp całą powierzchnią o podłogę”, montujemy przy ławkach wiązania, a parafianom nakazujemy przychodzić na mszę w obuwiu narciarskim. 3. W celu miarodajnej kontroli rozwarcia krocza u mężczyzn, stosujemy jedną z metod: a) a la Kościół papieża Franciszka: rozdajemy wiernym pięciocentymetrowe linijki i każemy skupić się na tym by utrzymać je między kolanami przez czas Liturgii, b) a la Święta Inkwizycja: każdego kto rozwarł się na więcej niż dziesięć, dyżurujący w kościele ministranci w cywilu od razu wyłuskują i wyprowadzają cios w to miejsce drzewcem od chorągwi – napisał.
Czytaj także: 362. sposoby UPA na mordowanie Polaków
W dalszej części tekstu dziennikarz przyznaje jednak, iż powyższe słowa były tzw. „heheszkami” i dzieli się z czytelnikami poważną refleksją. Otóż zawsze wzruszało mnie trafiające się wciąż niestety tu i ówdzie traktowanie wiernych świeckich jak debili, po raz pierwszy jednak stykam się z jednoczesnym połączeniem tego podejścia z traktowaniem księży jak napalonych podrostków, którzy nie są w stanie poradzić sobie moralnie z widokiem kobiecych ud (albo męskiej pięty w górze) – ocenił. Cały wpis poniżej.
A Wy? Co o tym sądzicie? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
źródło: http://wojciech.bialystok.pl/, Facebook
Fot. Wikimedia/Henryk Borawski