Dwadzieścia zwycięstw i żadnej porażki – takim bilansem mógł się pochwalić Israel Adesanya. Pierwszym pogromcą megagwiazdy UFC został Jan Błachowicz. Polak pokonał Nigeryjczyka jednogłośną decyzją sędziów.
Do sobotniej gali UFC 259 Israel Adesanya podchodził jako zdecydowany faworyt bukmacherów. Nigeryjczyk przeszedł co prawda do wyższej kategorii wagowej (93 kg), jednak wcześniej był niekwestionowanym królem wagi średniej (84 kg), odnosząc tam 20 zwycięstw w 20 walkach.
Tymczasem dla Błąchowicza sobotni pojedynek był pierwszą obroną pasu w wadze półciężkiej. Polak wywalczył go pokonując Dominicka Reyesa w wrześniu ubiegłego roku. Kiedy na horyzoncie pojawiła się szansa na walkę z Adesanyą, Polak nie wahał się ani chwili.
Błachowicz pokonał Adesanyę. Kapitalna walka Polaka
Sobotni pojedynek trwał pełne pięć rund. W pierwszej odsłonie obaj zawodnicy próbowali ocenić przeciwnika i obrać odpowiednią taktykę do walki. Dopiero od drugiej rundy padły mocniejsze ciosy. Adesanya zaczął pokazywać przewagę w szybkości i próbował swoich sztuczek, z kolei zawodnik z Cieszyna skutecznie odpierał ataki i kilka razy szukał szansy obalenia Nigeryjczyka.
Błachowiczowi udało się obalić Adesanyę w czwartej rundzie. Cieszynianin skutecznie kontrolował swojego rywala, wyprowadzając kolejne ciosy. Wtedy też zaczął przechylać szalę zwycięstwa na swoją stronę. Błachowiczowi udało się jeszcze obalić przeciwnika w piątej rundzie. Później pozostawało czekać na werdykt.
Sędziowie jednoznacznie wskazali zwycięstwo Polaka. – Myślę, że zasłużyłem na szacunek. Udowodniłem, że jestem prawdziwym mistrzem – powiedział Błachowicz po walce. – Czy to najlepsza walka w karierze? Gdybym go znokautował, byłaby jeszcze lepsza, ale i tak super, bo pokonałem go jako pierwszy – dodał.