Marat Gabidullin to najemnik, który w przeszłości miał należeć do Grupy Wagnera. Teraz postanowił odnieść się do sytuacji na Ukrainie i zdradzić, w jakim stanie jest rosyjska armia. Jego wypowiedź cytuje Reuters.
Marat Gabidullin twierdzi, że słynna Grupę Wagnera opuścił w 2019 roku. Wcześniej miał brać udział w misjach na rzecz Kremla w Syrii, a także w poprzedniej wojnie na Ukrainie. Teraz zdradził, że kilka miesięcy przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji na Ukrainę odebrał telefon od rekrutera, który przekazał mu, że grupa zaprasza go do powrotu jako najemnik na pole walki na Ukrainie. Nie zgodził się.
W rozmowie z Reutersem Gabidullin twierdzi, że ma świadomość, iż Rosja nie poradzi sobie na Ukrainie. Mężczyzna zdradził, że propagandyści Kremla trąbią o ogromnym arsenale nowoczesnej broni, której broni się Zachód, jednak rzeczywistość jest znacznie mniej spektakularna. „Zostali całkowicie zaskoczeni tym, że armia ukraińska stawiała tak zaciekły opór i tym, że musieli stawić czoła rzeczywistej armii” – powiedział.
Najemnik twierdzi, że rosyjskie wojsko było przekonane, iż stawi czoła zbieraninie amatorów, a tymczasem zaskoczyły ich doskonale wyszkolone ukraińskie oddziały. Dodatkowo działają one przy wsparciu całego społeczeństwa. „Powiedziałem im: Chłopaki, to pomyłka” – stwierdził.
Do słów Marata Gabidullina odniósł się już Dmitrij Pieskow. Rzecznik Kremla twierdzi, że nie wie, kim był Gabidullin oraz czy kiedykolwiek był najemnikiem prywatnych firm wojskowych.
Czytaj także: Szokujący scenariusz dotyczący Putina. „Otoczenie będzie musiało go wydać”
Źr.: Reuters