Na jednym z pękniętą wargą, na drugim ze złamaną ręką – to opis zdjęć 8-letniego Kamilka z Częstochowy, które opublikowano w interencie. Autor wpisu sugeruje, że dziecko chodziło do szkoły w stanie, wskazującym na to, iż jest ofiarą przemocy domowej, jeszcze zanim trafiło do szpitala. Jak zareagowała szkoła?
Nie milkną echa ujawnienia maltretowania dziecka z Częstochowy. 8-letni Kamilek był bity, przypalany papierosami i upokarzany przez Dawida B. – partnera swojej matki Magdaleny B. Mężczyzna odpowie za usiłowanie zabójstwa i znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem. Matka chłopca nie reagowała, odpowie za pomocnictwo. Tymczasem o życie i zdrowie małego chłopca walczą lekarze.
Cała Polska zastanawia się natomiast, czy tragedii można było zapobiec i zareagować wcześniej. Profil „Szczyty Alienacji Rodzicielskiej” sugeruje, że już wcześniej mogły być widoczne sygnały wskazujące na dramatyczne położenie dziecka.
– Zdjęcia maltretowanego Kamila z 8 i 20 marca tego roku. Na jednym z pękniętą wargą, na drugim ze złamaną ręką. Oczywiście nikt „nic nie widział” – napisano pod fotografiami ukazującymi Kamilka.
W jakim stanie Kamilek z Częstochowy chodził do szkoły? Jest komentarz placówki
Dziennikarze „Super Expressu” zwrócili się z prośbą o komentarz do Zespołu Szkół Specjalnych nr 28 w Częstochowie. „W dniu 08.03.2023 r. uczeń, Kamil przyszedł do szkoły z rozciętą dolną wargą, śladami zasinień na rączkach i policzku oraz sygnalizował ból prawej ręki. Skontaktowano się z matką ucznia, która złożyła pisemne wyjaśnienie, że dziecko potknęło się o próg i przewróciło przed wyjściem do szkoły stąd te obrażenia” – czytamy w oświadczeniu.
„W drugim dniu 09.03.2023r dziecko zostało przyprowadzone do szkoły ale nadal skarżyło się na ból ręki. Wychowawca klasy natychmiast zobowiązał matkę o pilną konsultację lekarską. W godzinach popołudniowych matka poinformowała telefonicznie wychowawcę klasy, że Kamil ma założony na rękę gips i zapytała także czy dziecko może uczęszczać na zajęcia w szkole” – wyjaśnia placówka.
Z oświadczenia wynika, że wychowawca wyraził zgodę. Jednak postawił warunek, że ręka musi być usztywniona i nie będzie przeciwskazań lekarskich do chodzenia do szkoły. ” Po zdarzeniu Kamil wziął udział w zajęciach z psychologiem. W dniu 17.03.2023r wychowawca klasy wykonał telefoniczną rozmowę z pracownikiem socjalnym informując ją, że uczeń ma rękę w gipsie i przekazał informacje o jego funkcjonowaniu po powrocie do szkoły” – napisano.
„Szkoła opiera się na informacjach przekazanych przez rodzica bądź opiekuna, a w sytuacjach kiedy rodzina jest pod opieką innych instytucji kontaktuje się z w/w informując o zdarzeniu” – wyjaśnia placówka. Pracownicy podkreślają, że kluczową rolę w ocenie sytuacji odgrywa zachowanie dziecka. Z ich relacji wynika, że w przypadku Kamilka, nie wzbudzało żadnych podejrzeń.