Marszałek Sejmu Szymon Hołownia będzie kandydował w nadchodzących wyborach prezydenckich. Na jego decyzję zareagował premier Donald Tusk. Szef rządu publicznie postawił Hołowni granicę, której nie powinien przekraczać w kampanii. O co chodzi?
O możliwości kandydowania lidera Polski 2050 spekulowano już od miesięcy. Sam Szymon Hołownia nie chciał się w tej sprawie wypowiadać. Aż do środowej wizyty w Jędrzejowie. To właśnie tam obecny marszałek Sejmu ogłosił swoją decyzję.
– W styczniu przyszłego roku będę kandydatem na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Zdecydowałem się kandydować i zdecydowałem się powiedzieć wam o tym tutaj, w Jędrzejowie, na tym spotkaniu – podkreślił.
Co ciekawe, Hołownia zapewnił, że nie wiedział, jak zareagują jego wyborcy. – Partie polityczne, te wielkie twory, które powstały na polskiej scenie, zawsze w takich sytuacjach organizują wielkie eventy, wielkie konwencje, na które przyjeżdżają ci, którzy zawsze kandydatowi będą klaskać. Jest bezpiecznie. Ja jadąc tu, nie wiedziałem, czy będą, czy nie będą klaskać – podkreślił.
Hołownia ogłasza start w wyborach. Tusk reaguje na zapowiedź
Wiadomość o starcie Hołowni jest komentowana przez polityków. Wczoraj swoim komentarzem podzielił się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. W czwartek głos zabrał nawet premier Donald Tusk.
Szef rządu jasno zakreślił Hołowni granicę prowadzenia kampanii. – W Koalicji 15 Października w trakcie wyborów obowiązuje zasada przyjaznej konkurencji, bez wrogości i bez lekceważenia. Decyzję Szymona Hołowni o kandydowaniu przyjąć należy z pełnym szacunkiem i uznaniem dla odwagi i determinacji Pana Marszałka – zapowiedział Tusk.