Podczas PalPITacji udało nam się porozmawiać z kandydatem na prezydenta Polski Jackiem Wilkiem – Bezrobocie nie jest żadnym problemem, jeżeli nie przeszkadza się gospodarce zatrudniać ludzi – powiedział.
Cezary Bronszkowski: Kampania prezydencka w toku, jeździ pan, jak również inni kandydaci, po wielu miastach Polski. Jakie są reakcje ludzi na pana, a jakie na innych kandydatów? Czy słyszał pan, że był lepiej przyjęty niż np. Bronisław Komorowski czy Janusz Palikot?
Jacek Wilk: Szczerze mówiąc nie interesowałem się tym, nie porównywałem. Skupiam się na swojej kampanii, a nie zbieram informacji o kampaniach kontrkandydatów. Ja osobiście jestem dobrze przyjmowany. Myślę, że jestem przyjmowany trochę inaczej niż cała reszta kandydatów, ponieważ z tego co widzę, kontrkandydaci nie mają żadnego konkretnego programu. Nie mają nic do powiedzenia, operują jakimiś sloganami, tematami zastępczymi, jakimiś, przepraszam, banialukami typu „Polska radykalna” i „Polska racjonalna”.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Tymczasem ja przedstawiam bardzo konkretne punkty programowe, wskazuję na to, co w Polsce jest największym problemem. Nie mówię o tematach drugo- czy trzeciorzędnych i myślę, że jest to największa wartość tej kampanii.
Bronisław Komorowski wyszedł z hasłem „zgoda i bezpieczeństwo”.
Co to za hasło? Cóż to znaczy. To są bzdury. Dla kogo ta zgoda i bezpieczeństwo? Rozumiem, że bezpieczeństwo dla rządzącej kasty i zgoda w rządzącej kaście. Tak naprawdę to nie jest żaden program. To jest antyprogram. Za tym się kompletnie nic nie kryje. Polacy boją się np. wojny i chcą bezpieczeństwa, ale jednocześnie nie zauważają, że partią wojny jest POPIS. Do partii wojny należy m.in. Bronisław Komorowski, który o tej zgodzie i bezpieczeństwie mówi, więc to jest jedno wielkie oszustwo. Nie spodziewałem się, że wyborcy będą traktowani przez tych głóynych kandydatów jak stado idiotów.
Jak pan widzi bezpieczeństwo Polski? Co trzeba zmienić, co poprawić, co zostawić?
Trzeba zbudować armię. Używam tu celowo słowa „zbudować”, a nie „rozbudować”, „poprawić”, ponieważ my tak naprawdę armii nie mamy. Już kilka lat temu jeden z prominentnych generałów stwierdził, że w naszej armii zdolność bojową mają tylko jednostki ekspedycyjne, które wyruszają na misję, np. do Afganistanu czy Iraku, a cała reszta jest gotowa jedynie do pełnienia służby wartowniczej, co pokazuje, że na te prawie 100 tysięcy żołnierzy zawodowych, tak naprawdę tylko kilka tysięcy to jest armia, cała reszta to są urzędnicy.
Na trzech oficerów i podoficerów przypada jeden szeregowy, wielu z nich pełni funkcję administracyjne. To nie jest armia. Myślę, że armia białoruska byłaby nas w stanie zająć w ciągu paru tygodni, ponieważ mają dużo, dużo lepszą armię. Więc musimy tak naprawdę zbudować armię polską.
Jak pan ocenia ostatnie zakupy naszej armii? Przypomnijmy, że kupiliśmy nowe helikoptery z Francji i rakiety ze Stanów.
Powinniśmy mieć zawsze pierwszeństwo dla tych przedsiębiorstw, których zakłady produkcyjne znajdują się na terenie Polski. Tak powinny robione być zakupy, zwłaszcza zakupy dla wojska, zakupy dokonywane przez władzę publiczną. To wynika z prostej zasady, że jeżeli w ten sposób dokonujemy zakupów, to te firmy rozwijają produkcję u nas i w razie zagrożenia, w razie wojny mamy u siebie zakłady produkcyjne, które mogą zaopatrywać nasze wojsko w sprzęt.
Natomiast są też wyjątki od tej zasady. Ja przytoczę przykład z przed II Wojny Światowej. Myśmy chcieli wtedy budować nasz przemysł zbrojeniowy, budować Centralny Okręg Przemysłowy, ale było mało czasu. Nasz wywiad, który bardzo dokładnie przewidział wybuch wojny światowej, rekomendował zakup jak największej liczby broni zagranicą, po to żeby się obronić. Rząd wybrał inaczej, budował Centralny Okręg Przemysłowy – nie zdążyliśmy. Więc trzeba tutaj zachować zdrowy rozsądek, ale mówię – zasada ogólna: jeśli tylko możemy kupić sprzęt porównywalnej jakości, kupujmy go w zakładach na terenie Polski
Jak chciałby rozwiązać pan problem bezrobocia? W województwie kujawsko-pomorskim wynosi ono około 20%. W leżącej nieopodal Chełmży upadnie zakład, który znalazł się na celowniku Izby Celnej.
To jest najlepszy dowód na to, że bezrobocie istnieje tylko dlatego, że to rząd, władze polityczne chcą żeby bezrobocie istniało. Bezrobocie nie jest żadnym problemem, jeżeli nie przeszkadza się gospodarce zatrudniać ludzi. Polska gospodarka potrzebuje naprawdę setek tysięcy rąk do pracy. Potrzebuje i chce je zatrudniać, czego dowodem jest to, jak wielka jest u nas szara strefa i liczba osób pracujących „na czarno”. To pokazuje, że polska gospodarka naprawdę potrzebuje pracowników, ale z pewnych powodów, wiadomo jakich, nie robi tego oficjalnie tylko w konspiracji przed państwem.
Niestety, polscy przedsiębiorcy bronią się tak naprawdę przed państwem, ponieważ koszty zatrudnienia są zbyt wysokie. Jeżeli obniżymy koszty zatrudnienia, podatki i parapodatki nakładane na pracę, to wtedy bezrobocie w Polsce zniknie i to jest rzecz oczywista i naturalna, tylko rządzący nie potrafią tego zrozumieć.
Chce pan podnieść kwotę wolną od podatku do 75 tysięcy złotych. Czy to jest możliwe podnieść ją od razu czy wolałby pan to zrobić stopniowo, np. co rok o 5 tysięcy?
Nie, trzeba to zrobić bardzo radykalnie. Podnoszenie po 5 tysięcy złotych nie ma większego sensu. Można rzeczywiście zrobić to w dwóch, ewentualnie trzech rzutach, np. 20 tys. jednego roku, w drugim 20 i trzeciego 25 w tym przypadku. Natomiast to musi być na tyle radykalny skok, żeby ludzie i gospodarka to odczuli. Mały skok, małe podnoszenie nic tak naprawdę nie da i tylko skomplikuje system, a także nie pozwoli nam tego odczuć w swoich kieszeniach. To musi być skokowy wzrost. Skoro Hiszpania ma kwotę wolną od podatku 72 tys złotych, to Polska też może mieć taką kwotę. Stać nas na to. Państwo na tym nie straci, ponieważ odzyska to w Vacie, który będzie miało z powodu zakupu towarów i usług w zwiększonej ilości. Gospodarka się rozkręci, więc trzeba to zrobić raz a dobrze.
Sondaże wskazują, że dostanie pan mniej więcej 3-4% głosów. Czy można je traktować jako odzwierciedlenie rzeczywistości, czy liczy pan na większe poparcie?
Z każdym dniem walczę o coraz więcej. Myślę, że z każdym dniem staje się coraz bardziej widoczny i szanse rosną. Nie trafiam w żadne konkretne przewidywania sondażowe. Przede wszystkim chce przebić się z programem, postulatami do jak największej liczby osób, a cóż… sondaże. Ostateczny wynik będzie zależał tylko od mojej pracy.
Nie traktuje sondaży zbyt poważnie, bo jak traktować sondaże, które np. pani Wandzie Nowickiej, czy pani Annie Grodzkiej dały 3-4% poparcia jeszcze przed rejestrowanie, a potem okazało się, że nawet nie zebrały podpisów. Ja zebrałem ponad 150 tysięcy i przez dłuższy czas nawet nie byłem notowany w sondażach, więc trzymam się na dystans od tego, ale oczywiście walczę o jak najlepszy wynik i każdy przyjmę z zadowoleniem.
Czy myśli pan, że na jesieni nastąpi zmiana w polskiej polityce? Że w Sejmie znajdą się Kongres Nowej Prawicy i Partia KORWiN.
Mam taką głęboką nadzieję. Nie będzie to tego typu zmiana jakiej byśmy sobie życzyli, np. zmiana Konstytucji i w ogóle zasad funkcjonowania naszego państwa tak gruntownie. Natomiast ta zmiana polegać będzie na tym, że Polacy zobaczą, iż da się zrobić wyłom w tym zabetonowanym systemie i że jest możliwość powiększenia tego wyłomu i pójścia jeszcze o krok dalej. Jeżeli zrobimy pierwszy duży krok, pokażemy Polakom w którym kierunku trzeba iść, to potem już tylko możemy pogłębiać ten proces i na to bardzo liczę. Że ta kadencja najbliższa będzie decydująca i rozstrzygająca o przyszłości Polski na najbliższe 25-50 lat.