Wiadomość o tym, że Tomasz Lis przestaje kierować „Newsweek Polska” wstrząsnęła dziennikarskim światem. W polskich mediach zaroiło się od komentarzy. Głos postanowił zabrać także ks. Kazimierz Sowa. „To nie jest najlepszy znak ani dla innych dziennikarzy ani generalnie dla mediów” – oświadczył.
– Jest czas powitań i czas pożegnań. Serdecznie dziękuję moim koleżankom i kolegom z Newsweeka za dziesięcioletnią wspólną pracę, fascynującą przygodę w niezwykłych czasach – ogłosił we wtorek Tomasz Lis.
Odchodząc z „Newsweek Polska” postanowił życzyć swoim redakcyjnym koleżankom i kolegom dalszych sukcesów. – Newsweek jest w doskonałych rękach i ma przed sobą świetną przyszłość. Powodzenia – podsumował.
Lis nie podał powodów swojego odejścia. Próżno ich także szukać w komunikacie opublikowanym przez RASP. Tymczasem w sieci pojawiły się spekulacje, że rozstanie dziennikarza może mieć związek z jego ostrą retoryką wobec rządzących. Możliwe, że istotny wpływ miał ostatni felieton, w którym Lis ubolewał nad stanem mediów w Polsce.
„Najbliższe wybory da się wygrać, ale na tak zwane wolne media niech demokraci nie liczą. Muszą dać radę sami” – pisał były redaktor naczelny.
W sieci zaroiło się od komentarzy. Zasmucony odejściem Lisa jest m.in. ks. Kazimierz Sowa. „Tomek Lis poza Newsweekiem i to odwołanie w trybie jakie do tej pory było znane raczej z gmachu przy Woronicza to nie jest najlepszy znak ani dla innych dziennikarzy ani generalnie dla mediów” – napisał na Facebooku.
Ksiądz Kazik chciałby widzieć symetrystów w piekle. Cóż, przynajmniej towarzystwo będzie zacne… pic.twitter.com/hEAXz2HmHl
— Marcin Przybylek (@MarcinPrzybylek) May 24, 2022
Ks. Sowa ma żal do symetrystów. „Aha, jeszcze jedno – jego wstępniak z aktualnego numeru Newsweeka to nie diagnoza. To smutna rzeczywistość. I podtrzymuję, że dla symetrystów jest osobne miejsce w piekle” – podkreślił gorzko duchowny.