Aleksandr Łukaszenka pojawił się tuż przy polskiej granicy. Nie wiadomo, czego dotyczyła wizyta, bo jest ona utrzymywana w ścisłej tajemnicy. Wiadomo, że białoruski przywódca udał się tam przy okazji oficjalnej wizyty w Grodnie, o której informacje podano w szerokim zakresie. Interia informuje, że na trop tajemniczego „przystanku” w Puszczy Białowieskiej natrafił białoruski bloger.
W poniedziałek Łukaszenka udał się z wizytą do Grodna. Białoruskie służby prasowe szczegółowo opisywały przebieg podróży i szczegóły wizyty. Opublikowano nawet materiały ukazujące białoruskiego przywódcę podróżującego ze swoim psem.
Jednak okazuje się, że przy okazji tej oficjalnej wizyty, doszło do tajemniczego przystanku. Bloger Anton Matolka wykazał, że trasa podróży przebiegała inaczej, niż wskazują na to oficjalne kanały.
Łukaszenka spędził około cztery i pół godziny w miejscu, którego nie odnotowano w komunikatach. Jak wynika z mapki zamieszczonej przez blogera, przebywał on wówczas w rezydencji w Wiskulach w Puszczy Białowieskiej. To miejscowość niedaleko granicy z Polską, znana z podpisania tam aktu rozwiązania ZSRR w 1991 roku. – podaje Interia.
Sprawa wywołuje mnóstwo spekulacji. Nie wiadomo, co w miejscu tak blisko granicy i to przez kilka godzin robił Łukaszenka. Bloger zastanawia się, czy nie doszło wówczas do tajnego spotkania z kimś z Polski. „A bogaty program wizyty w Grodnie był tylko po to, żeby odwrócić uwagę?” – zastanawia się Matolka.
Przeczytaj również:
- Miedwiediew uderza w Polskę. Mówi o „odbudowie imperium”. „Twór nieskończenie wrogi”
- Morderstwo w Chodzieży. Sąsiadka mówi, co widziała w czwartek 20 kwietnia
- Pieskow o Polakach: „Oni nas nienawidzą jak szaleni. Wszyscy”
Źr. Interia; Twitter