Skończy się tak, że zostaniemy z niczym – przekonuje szef MON Mariusz Błaszczak. Tak zareagował na plany Trzeciej Drogi dot. polskich kontraktów zbrojeniowych. Polityk Prawa i Sprawiedliwości boi się jednego wariantu…
Mariusz Błaszczak postanowił zareagować na ostatnie wypowiedzi czołowych polityków Trzeciej Drogi. Szymon Hołownia poinformował niedawno, że „umowy podpisane przez tymczasowy rzad PiS mogą być unieważniane, a decyzje podjęte przez powołany 27 listopada rząd Mateusza Morawieckiego są „do przeglądu”.
Z kolei Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził w rozmowie z Radiem Zet, że „ostatnie tygodnie pokazały, że w wielu resortach podejmowano decyzje mimo świadomości, że PiS po 11 grudnia straci władzę”.
– Na przykład w MON przejrzane zostaną umowy z przemysłem Korei Południowej, a tam, gdzie będzie to możliwe, także zamówienia na sprzęt i uzbrojenie składane będą w polskim przemyśle zbrojeniowym – podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Błaszczak reaguje na pogłoski o „weryfikowaniu umów”: Zapotrzebowanie na uzbrojenie jest ogromne
Na zaczepki zareagował Błaszczak. – Koreańskie czołgi K2, wyrzutnie Chunmoo, armatohaubice K9 i samoloty FA/50 to nowoczesne uzbrojenie, które już służy w Wojsku Polskim. Korzystne warunki finansowe, współpraca przemysłowa i krótkie terminy dostaw były wielkim sukcesem negocjacyjnym Polski, tym bardziej, że po ataku Rosji na Ukrainę światowe zapotrzebowanie na uzbrojenie jest ogromne – przekonuje.
– My potrzebujemy broni teraz, nie za 10 czy 15 lat. Nie możemy bezczynnie czekać, aż Putin ruszy dalej na zachód. Przegląd kontraktów koreańskich, o których mówi Trzecia Droga to zapowiedź ich unieważnienia. Będą populistycznie mówili, że zastąpimy sprzęt z Korei, sprzętem z polskiej zbrojeniówki, a skończy się tak, że zostaniemy z niczym – dodaje.