Debata prezydencka odbyła się inaczej, niż wszyscy myśleli. Zamiast pojedynku Rafał Trzaskowski vs. Karol Nawrocki, widzowie zobaczyli dwie debaty i kilku innych kandydatów. Do kulisów wydarzenia odniósł się prezydent Warszawy. Kandydat KO na prezydenta ma żal do pozostałych…
Debata w Końskich (woj. świętokrzyskie) odbyła się w piątek, 11 kwietnia. Wydarzenie transmitowane przez Polsat, TVN i TVP rozpoczęło się z dużym opóźnieniem. Wszystko przez zamieszanie z uczestnikami i zmianę formuły w ostatniej chwili.
Wydarzenia podsumował Rafał Trzaskowski. – Ciężko co prawda zrozumieć niektórych moich konkurentów, dlatego że byliśmy umówieni na wspólną debatę. Miesiące temu. Ja byłem pierwszym, który powiedział, że taka wspólna debata będzie 12 maja. Wszyscy kandydaci. Jasno też powiedziałem, że oczywiście druga tura jest po to, żeby rozmawiać jeden na jeden – ogłosił.
Trzaskowski zwrócił się do kandydatów. „Jeden przez drugiego zaczął mnie wywoływać do tablicy…”
– I co się stało drodzy państwo? Sami widzieliście. Kandydaci się wszyscy obudzili. Jeden przez drugiego zaczął mnie wywoływać do tablicy oraz zapraszać na pojedynek. Mimo, że ja zawsze mówiłem: „Spotkamy się wszyscy razem”, a we dwójkę spotkamy się w drugiej turze. Ale skoro tego typu wyzwanie od pana Nawrockiego, to jasno powiedziałem: „Proszę bardzo. Spotkajmy się symbolicznie w Końskich” – podkreślił.
– I co? No i czekałem na pana Nawrockiego. I widzieliście wszyscy drodzy państwo, co się działo. Zamiast przyjść i zaakceptować jasne warunki rozmowy, widzieliście państwo wszyscy tę debatę, że to była równa debata, że nikt nie miał lepszych warunków – ubolewał.
Trzaskowski uważa, że Karol Nawrocki stracił szansę. – On po prostu nie umie odpowiadać na pytania merytoryczne. Umie się nauczyć paru rzeczy na pamięć i to jest niestety wszystko. Dlatego boi się stawać jeden na jeden. Tylko postanowił zrobić absolutnie wszystko, żeby ta debata się albo nie udała, albo żeby byli z nim inni kandydaci. Ale okej, widocznie tak musiało być – stwierdził.