W poniedziałek Donald Tusk brał udział w zaprzysiężeniu nowych ministrów. Podczas swojego wystąpienia nawiązał do niedawnej wizyty na granicy polsko-białoruskiej. W tym kontekście padły dość tajmnicze i niepokojące słowa.
W poniedziałek Tusk wziął udział w zaprzysiężeniu czterech nowych ministrów. Ministrem spraw wewnętrznych i administracji został Tomasz Siemoniak, ministrem kultury i dziedzictwa narodowego – Hanna Wróblewska, ministrem rozwoju i technologii – Krzysztof Paszyk, a ministrem aktywów państwowych – Jakub Jaworowski.
W swoim wystąpieniu Donald Tusk nawiązał do swojej niedawnej wizyty na granicy polsko-białoruskiej. „Jest bardzo ważne, żeby żołnierze, Straż Graniczna, policjanci wiedzieli, że państwo jest po ich stronie w tych trudnych działaniach. To jest bezdyskusyjne” – mówił szef rządu.
Premier stwierdził, że w ocenie sytuacji na granicy panuje zgoda. „Tutaj nic z panem prezydentem mnie i mojego rządu nie różni, nic nas nie dzieli” – mówił Tusk. „Problemem jest to, w jaki sposób pomóc tym, którzy na co dzień bronią ojczyzny przed różnymi zagrożeniami” – dodał.
Padły też dość tajemnicze i niepokojące słowa. „Nie mam żadnych wątpliwości, że trzeba będzie bardzo dużo pieniędzy – bo czasu nie mamy – wysiłku, pomysłów zainwestować w to, żeby wreszcie bezpieczeństwo naszej granicy przestało być przedmiotem propagandy i stało się wielkim wysiłkiem wspólnym rządu, pana prezydenta i ludzi odpowiedzialnych za nasze bezpieczeństwo” – powiedział Tusk.
Przeczytaj również:
- Właściciel spalonego centrum handlowego z Warszawy wydał pilny komunikat. Przekazał kluczową informację
- Kolejny duży pożar! Spłonęły autobusy w zajezdni
- Wola Szczucińska. Przełomowe informacje o matce zabitych dziewczynek
Źr. dorzeczy.pl