Jerzy Urban zmarł 3 października w wieku 89 lat. Pogrzeb byłego rzecznika komunistycznych władz odbił się szerokim echem w przestrzeni medialnej. Podczas ceremonii na grobie pojawił się zaskakujący przedmiot. Zaledwie po kilkudziesięciu godzinach od ceremonii okazało się, że ktoś go zabrał…
Przypomnijmy, że Jerzy Urban zmarł 3 października, a jego pogrzeb odbył się 11 października. Założyciel „Tygodnika NIE” został pochowany w grobie rodzinnym na Powązkach Wojskowych w Warszawie.
Byłego rzecznika prasowego rządu gen. Wojciecha Jaruzelskiego pożegnał m.in. były prezydent Aleksander Kwaśniewski. – Był człowiekiem bardzo wrażliwym. Ten język, ten styl nie był jego stylem w życiu codziennym. Wydaje mi się, że ta forma, ta chęć prowokacji, była tarczą ochronną – oświadczył.
Jeszcze bardziej szokującą opinią podzielił się prof. Jan Hartman. – Nad grobem Urbana pięknie przemawiał A. Kwaśniewski i kilku innych. Nawet wtedy gdy służył złej sprawie pomagał ludziom opozycji. A do walki o świecką Polskę zabrał się w czasach, gdy wydawało się to szalone. I jeśli my dziś walczymy, to z jego inspiracji. Za tu mu dziękuję – podkreślił.
Urban był znany z antyklerykalnych poglądów toteż nie dziwi, że uroczystość miała świecki charakter. Na grobie pojawiły się również przedmioty, których z pogrzebami nie kojarzymy, jak np. karykatura. Co ciekawe, na zdjęciach z ceremonii widać, że ktoś postawił na pomnikowej płycie… butelkę wódki.
Jak informuje „Super Express” butelka „wytrzymała” na miejscu tylko kilkadziesiąt godzin Nie wiadomo, co się z nią stało, jednak całkiem prawdopodobne jest, że została skradziona, bądź też zarekwirował ją zarządca cmentarza.